"Gazeta Wyborcza" opisała spotkanie wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego z sympatykami Prawa i Sprawiedliwości w Bydgoszczy. Podczas rozmowy na temat programu 500+ Morawiecki miał powiedzieć: Przypominam, że 500 plus jest na kredyt. Zadłużyliśmy się o dodatkowe 20 mld zł, bo chcemy promować dzietność. Minister miał też powiedzieć, że ten projekt "nie zbuduje PKB", a "państwu są potrzebne inwestycje i oszczędności".
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska po raz kolejny odniosła się do wypowiedzi Morawieckiego. Na antenie radiowej Jedynki stwierdziła, że była to „nadinterpretacja słów” – Stabilność finansów publicznych jest zagwarantowana, PKB wzrośnie, a wpływy podatkowe do budżetu będą większe – przekonywała Rafalska.
Wcześniej na antenie TVP Info minister mówiła, że wicepremier wyjaśniał już, iż jego wypowiedź została źle zrozumiana. – Wicepremier mówi wyraźnie, że jest to inwestycja w przyszłość, że nasza sytuacja demograficzna zmusza nas do podjęcia takich działań, jakie podjęliśmy w naszym rządowym programie, że to jest konieczne, że to jest potrzebne – mówiła. Rafalska podkreśliła, że minister finansów "nie musiał zaciągać żadnych kredytów", by sfinansować wydatki w tym roku. – Nie ukrywamy, że to spory wysiłek finansowy. (...) Zwracam też uwagę na to, że ma to być kołem zamachowym naszej gospodarki – dodała.
Według minister na programie 500+ zyska branża turystyczna, a później, we wrześniu, wzrosną wydatki na przybory szkolne czy podręczniki. – Te pieniądze są w obrocie – zaznaczyła Rafalska.
Czytaj też:
Rafalska broni Morawieckiego po jego słowach o 500+. "Nie trzeba było zaciągać żadnych kredytów"