„Opublikowane dane personalne pochodziły z jawnej sieci MON. Nie zawierały informacji tajnych, były nieaktualne (2012 r.) i ograniczały się do jednej osoby. Systemy kierowania i dowodzenia Ministerstwa Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych RP działają bez zakłóceń i są całkowicie bezpieczne. Trwają czynności wyjaśniające wszystkie okoliczności, w jakich doszło do tego incydentu” – stanowi oświadczenie rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomieja Misiewicza.
Przypomnijmy, 14 lipca hakerzy, którzy podpisywali się jako Prawy Sektor, poinformowali, że włamali się na serwery MON i wykradli stamtąd dane. Grozili ich ujawnieniem, jeżeli nie otrzymają od polskiego rządu 50 tys. dolarów w wirtualnej walucie. Hakerzy o swoim dokonaniu napisali na Twitterze, a jako dowód opublikowali formularz jednego z chorążych, który miał aplikować na "kandydata do służby PRISM". "To ostatnie ostrzeżenie, jeśli polski rząd nie zapłaci nam 50 tys. dolarów, opublikujemy wszystkie wpisy w ciągu kilku godzin" - napisali hakerzy.
twittertwittertwitter