– To, co należy zrobić, to w ogóle o tym nie mówić. Jeśli się reaguje na coś takiego, świat o tym mówi, to jest potworna zachęta dla tych ludzi. Nadawanie temu wagi to zachęta dla terrorystów – mówił Janusz Korwin-Mikke. – To jest efekt demokracji, ludzie wierzą, że władza może coś zrobić. Władza nic nie może zrobić, życie jest po prostu niebezpieczne – dodał.
Korwin-Mikke podkreślił, że apele skierowane do francuskich obywateli, aby zamykali się w domu i nie podchodzili do okien świadczą o tym, że rząd to "idioci".
Zamach w Nicei
Do ataku doszło w Nicei podczas obchodów święta Dnia Bastylii. Jako jeden z pierwszych o sytuacji poinformował burmistrz miasta Christian Estrosi. Rozpędzona ciężarówka wjechała w tłum zebrany na Promenadzie Anglików w Nicei. Kierowca nie zatrzymał się przez ponad 2 km i jak relacjonują lokalne media strzelał do ludzi. Francuska policja informuje o 80 zabitych i ponad 130 rannych. Wiele spośród ofiar to dzieci. W efekcie zamachu, prezydent Francji Francois Hollande poinformował, że zdecydował o przedłużeniu na kolejne 3 miesiące stanu wyjątkowego (zgodzić musi się najpierw parlament - red.) oraz wzmocnieniu operacji Sentinel, która ma chronić miasta przed atakami terrorystycznymi.
Czytaj też:
Atak terrorystyczny w Nicei. Co wiemy do tej pory?