Zdaniem reżysera taki filmów jak "Ogniem i mieczem" i czy "Potop", z winy polityków historia dla wielu ludzi nie jest dziś tak atrakcyjna, jak jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu. Według niego wszystko zmieniło się przez "naszą politykę historyczną".
– Historię i literaturę zwekslowano na boczny tor. Patriotyzm został uznany za coś śmiesznego, a może nawet w jakiś sposób hańbiącego. Zatem dzisiaj widzimy tego efekty. Młodzi ludzie nie wiedzą, o co w tym patriotyzmie chodzi. Nie wiedzą, kim są – oceniał Hoffman.
Zmusić do myślenia
Podobnie zresztą razi go wykorzystywanie do politycznej gry jego drugiej ulubionej dziedziny - kina. – Nie chodzi o to, żeby bohaterowie mówili hasłami i wyrażali racje tych czy innych rządzących polityków – stwierdził.
– Chodzi o to, żeby to byli żywi ludzie z wszystkimi swoimi problemami i konfliktami. Wtedy dopiero może powstać kino, które zmusi widza do przyjścia. A jak zmusi go do przyjścia, to zmusi go też potem do myślenia – tłumaczył.
Myśleć w kategoriach Polski, a nie partii
W trakcie wywiadu Hoffman wyraźnie odciął się od polityków, którzy chcieliby stawiać go za wzór kina patriotycznego. – Nie sądzę, aby patriotyzm był własnością jakiejkolwiek partii. W moim pojęciu jest po prostu obowiązkiem każdego obywatela. Nigdy nie byłem na afiszu PiS-u. Dzisiaj nie można mnie utożsamiać z żadną partią – przekonywał.
– Lewica, z której się wywodzę, dała nieodwracalnie d***. Platforma butą i arogancją skutecznie wypracowała swoją klęskę. PiS-u się boję. Nadzieję wiążę ze zmianą pokolenia i polityków myślących w kategoriach Polski, a nie partii – mówił. – Ale to już chyba nie za mojego życia – dodał reżyser.