Kamiński mówił o "wyraźnym, zadeklarowanym skręcie Platformy w prawo". Opierał się na wywiadzie, którego Grzegorz Schetyna udzielił tygodnikowi "Do Rzeczy". Przewodniczący PO przekonywał, że zamierza rywalizować z Prawem i Sprawiedliwością o wyborców o prawicowych poglądach.
– Grzegorz Schetyna kłóci się wewnątrz partii i kłóci się na zewnątrz partii. Ja w tę jego retorykę wchodzić nie chcę, bo uważam, że opozycja wygra, jeśli będzie zjednoczona. Wygra też tylko wtedy, jeżeli zaneguje język i cały system wartości, który reprezentuje sobą Prawo i Sprawiedliwość – mówił. – To są te dwa warunki: zjednoczenie i stworzenie innej wizji państwa, a nie wpisywanie się w wizję PiS, w ich język, spojrzenie na sprawy międzynarodowe – dodał.
– Moim zdaniem próba wymyślenia PiS-u bis i obchodzenia PiS-u z prawej strony, jest próbą niedobrą dla Polski i nieskuteczną – ocenił. – Ja się nie dziwię, że zostałem wyrzucony. Ja do takiej polityki nie pasuję kompletnie. Na pewno nie pasuję do skrętu na prawo. Cała moja ewolucja życiowa zaprowadziła mnie raczej w stronę centrum – przekonywał.
Polska lewicowość
– W Polsce dzisiaj łatwo przypiąć łatkę lewicowości. Wystarczy nie być zwolennikiem tego języka i tej ideologii, która towarzyszy PiS-owi, żeby być lewicowcem. Żeby było jasne, ja się za lewicę nie uważam – zastrzegł.
– W Polsce lada moment sam fakt, że człowiek będzie po prostu normalny i tolerancyjny, będzie uważany za jakiś lewicowy eksperyment. Edukacja seksualna w szkole będzie uważana za lewicowy eksperyment. In vitro będzie lewicowym eksperymentem – mówił.