Andrzej Olechowski stwierdził, że jeśli Platforma Obywatelska miałaby wątpliwości, czy stanąć za Hanną Gronkiewicz-Waltz, to „głęboko kompromitowałoby tę partię”. – PO ma dzisiaj swoje wielkie problemy - przyznał były szef MSZ, ale dodał, że partia Grzegorza Schetyny powinna stanąć murem za prezydent Warszawy bez względu na to, co ona powie. – Będzie chciała się podać do dymisji: proszę. Będzie chciała sprawę dokończyć: jak najbardziej. Tak powinien pan Schetyna powiedzieć: Haniu, masz moje pełne wsparcie – stwierdził Olechowski.
Na czwartek, (1 września) Hanna Gronkiewicz-Waltz zwołała nadzwyczajne posiedzenie Rady m.st. Warszawy. W swoim wystąpieniu, przerywanym co chwila przez okrzyki z sali, prezydent zapowiedziała projekt ogólnopolskiej ustawy reprywatyzacyjnej, którą ma złożyć klub PO. Dzień później Sławomir Neumann poinformował o złożeniu na ręce Marszałka Sejmu projektu tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej. – To projekt, który w sposób całościowy i kompleksowy rozwiąże problem tzw. dekretu Bieruta i wszystkich problemów związanych z reprywatyzacją w Warszawie – tłumaczył polityk.
Czytaj też:
PO składa projekt ustawy reprywatyzacyjnej. "Liczymy, że refleksja po drugiej stronie też przyjdzie"
Czarne chmury nad Hanną Gronkiewicz-Waltz w związku z reprywatyzacją w Warszawie zbierały się od dłuższego czasu. Centralne Biuro Antykorupcyjne kontroluje decyzje dotyczące reprywatyzacji w stolicy od kwietnia tego roku. Sprawa wróciła po tym, jak 16 sierpnia prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. "małą" ustawę reprywatyzacyjną. W sobotę 20 sierpnia „Gazeta Wyborcza” napisała o działaniach warszawskiego ratusza w sprawie zwrotu odebranych dekretem Bieruta działek lub ekwiwalentów pieniężnych za nie. Dokładniej chodziło o działkę pod dawnym adresem Chmielna 70, obok Pałacu Kultury. Dziennik wykazał, że mecenas Robert Nowaczyk, który przejął 50 prestiżowych warszawskich adresów, jest powiązany z urzędnikiem Jakubem Rudnickim. Ten przez lata zajmował się reprywatyzacją w miejskim Biurze Gospodarki Nieruchomościami. Rudnicki wydał wcześniej m.in. wspomnianą działkę w ręce klientów Nowaczyka. Nie należało jej jednak zwracać, bowiem roszczenia dawnego właściciela spłacono w ramach umowy między rządem polskim i duńskim jeszcze w czasach PRL.
Czytaj też:
Politycy komentują skandal reprywatyzacyjny w stolicy. "PiS też ma swoje za uszami"