Bartłomiej Misiewicz to 26 latek, który jest rzecznikiem MON, a ostatnio został powołany na stanowisko członka rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej (by do tego doszło konieczna była zmiana statutu, gdyż Misiewicz nie spełniał wymogów kompetencyjnych opisanych w dokumencie - red.). Kontrowersje wywołało także przyznanie rzecznikowi MON przez szefa resoru obrony Złotego Medalu za Zasługi dla Obronności Kraju. Dotychczas Misiewicz nie zdołał również ukończyć studiów wyższych.
„Polacy wybrali nas m.in dlatego, że mają dość buty i arogancji władzy”
Do nominacji do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej rzecznika prasowego Ministerstwa Obrony Narodowej odniosła się na antenie TVN 24 premier Beata Szydło. – Rozmawiałam z panem ministrem Macierewiczem na temat tej sytuacji. Mam nadzieję, że będą również wyciągnięte wnioski – tłumaczyła szefowa polskiego rządu. Zdaniem polityk PiS „wszyscy politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz wszyscy ministrowie rządu PiS muszą pamiętać o jednym - jeśli chcemy zrealizować swój program, chcemy wywiązać się ze swoich zobowiązań, musimy też pamiętać o tym, czego oczekują dziś Polacy.”
– Polacy wybrali nas m.in dlatego, że mają dość buty i arogancji władzy. My każdego dnia, wychodząc do pracy, do swoich ministerstw, do swoich biur, musimy powtarzać sobie: pokora, pokora, jeszcze raz pokora – podkreśliła premier. Beata Szydło dodała, że „to w rękach ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza leży teraz kwestia rozwiązania sprawy Bartłomieja Misiewicza”. – Ja oczywiście będę oczekiwać w jaki sposób będzie rozwijała się sytuacja – zapowiedziała szefowa rządu.
Czytaj też:
Prokuratura rozpoczęła czynności sprawdzające ws. rzecznika MON