"Porozmawiajmy o Polsce" to cykl spotkań z Lechem Wałęsą, organizowanych przez "Gazetę Wyborczą" i Komitet Obrony Demokracji. We wtorek były prezydent gościł w Białymstoku, gdzie na spotkanie z nim przyszło kilkaset osób, w tym kilku Wszechpolaków, którzy na krótko zakłócili przebieg wydarzenia.
Lech Wałęsa, który co kilka dni odwiedza inne miasto, by odpowiedzieć na pytania mieszkańców, i tym razem podzielil się swoimi refleksjami dotyczącymi przeszłości, jego roli w historii, ale też pokusił się o diagnozę obecnej sytuacji w kraju i wystawienie "recepty" na przyszłość. Jak podkreślił, "był taki czas, gdy wszystko nam wychodziło" - miał tu na myśli czas, gdy obalony został komunizm. Zdaniem Wałęsy, gorzej z "drugą połową", gdyż Polska nie radzi sobie ze zbudowaniem nowej rzeczywistości bez powielania mankamentów przeszłości.
Podczas trwającego niemal półtorej godziny spotkania dominowały pytania od osób obawiających się o rzekome zagrożenie demokracji płynące ze strony partii Jarosława Kaczyńskiego. – Czy można odsunąć PiS od władzy? – pytał Wałęsa. – A komu ja miałbym oddać władzę? – dociekał. Jak wyjaśnił, "Platforma się rozpada, a Petru dopiero się budzi". – Mamy kilka lat na odnalezienie odpowiednich ludzi, a ja wam w tym pomogę – zapewnił.
Akcja Wszechpolaków
W czasie spotkania dały o sobie znać także kontrowersje wokół przeszłości Wałęsy i jego niejasnych związków ze służbami PRL. Na sali pojawiło się bowiem kilku reprezentantów Młodzieży Wszechpolskiej. Już wcześniej zapowiadali oni, że chcą zabrać Wałęsie honorowe obywatelstwo Białegostoku.
Wszechpolacy wmieszali się w uczestników spotkania, a w pewnym jego momencie założyli maski przedstawiające Bolka z popularnej kreskówki, nawiązując w ten sposób do zarzutów o agenturalną przeszłość Wałęsy, który miał pracować pod pseudonimem TW "Bolek". Pojawiły się też okrzyki: "Precz z komuną". Odpowiedzieli na nie zgromadzeni na sali, którzy zaczęli się domagać, by wyprowadzić Wszechpolaków. Tak też się wkrótce stało.