Paweł Rabiej z Nowoczesnej, który jeszcze przed złożeniem wniosku, poinformował o takim planie stwierdził, że w Warszawie panuje "paraliż", który dotyczy nie tylko reprywatyzacji. – Najważniejsze jest, by przez najbliższe dwa lata Warszawa była sensownie zarządzana, a nie sparaliżowana – mówił i dodał, że referendum byłoby dobrym rozwiązaniem, ponieważ to mieszkańcy zdecydowaliby o losie prezydent, która według polityków Nowoczesnej straciła mandat demokratyczny do rządzenia miastem.
Z kolei podczas posiedzenia Rady Miasta, mimo odebrania głosu, radny Piotr Guział zdołał złożyć wniosek o zorganizowanie referendum. Zgodnie z przepisami, miejscy rajcy mogą się zająć nim za dwa tygodnie, ale przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości już zapowiedzieli poparcie dla wniosku. Aby jednak referendum stało się faktem, poprzeć będzie musiało wniosek 3/5 radnych, co przy 33 przedstawicielach PO w 60-osobowej Radzie, oznacza, iż głosowania nie będzie.
Jeśli powyższy scenariusz się spełni, Guział zamierza doprowadzić do rozpisania referendum na wniosek mieszkańców.
Problemy prezydent stolicy mają związek z tzw. aferą reprywatyzacyjną, o której szeroko pisaliśmy na łamach Wprost.pl oraz tygodnika "Wprost".
Czytaj też:
Afera reprywatyzacyjna. Prokuratura prosi o informacje dot. zawiadomienia wiceprezydenta stolicy