Decyzję o wszczęciu śledztwa podjęła Prokuratura Regionalna w Lublinie. Zdecydowano również, że czynności w tej sprawie, czyli na przykład przesłuchania świadków, będzie wykonywać CBA, na zlecenie prokuratury. Zadaniem śledczych będzie ustalenie, czy doszło do nieprawidłowości przy organizacji aukcji Pride of Poland oraz czy był odpowiedni nadzór nad mieniem Skarbu Państwa. Ponadto śledczy sprawdzą, czy nie doszło do niezgodnego z prawem porozumienia nieustalonych jeszcze osób. Miało ono polegać na niedopuszczeniu do osiągnięcia ceny odpowiadającej wartości licytowanych koni.
Czytaj też:
PO składa zawiadomienie do prokuratury ws. aukcji koni w Janowie Podlaskim
Rezygnacja wiceprezesa ANR
W środę 17 sierpnia do dymisji podał się Wiceprezes Agencji Nieruchomości Rolnych Karol Tylenda. Oficjalnym powodem rezygnacji ze stanowiska był "honor". Media rezygnację Tylendy wiążą właśnie z zamieszaniem panującym podczas aukcji Pride of Poland podczas Dni Konia Arabskiego w Janowie Podlaskim. Waldemar Humięcki nie chciał się jednak szerzej wypowiedzieć na temat decyzji swojego zastępcy.
– Pan prezes złożył rezygnację, która została przyjęta. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, czempionaty przebiegały na światowym poziomie i wszyscy to chwalili. Podjął taką decyzję i nie mnie ją komentować – stwierdził jedynie.
Mimo wszystkich uspokajających słów wypowiedzianych przez prezesa ANR, pojawiły się także deklaracje poprawy. – Obserwujemy i wyciągamy wnioski, będziemy się starali, żeby stadniny uzyskały jak najlepsze ceny za konie, ale żeby też kupcy mieli z nich satysfakcję – obiecywał.
Wynik finansowy aukcji gorszy niż w ostatnich latach
Kontrowersje wzbudził nie tylko sposób przeprowadzenia aukcji, ale również wynik finansowy. W tym roku udało się zebrać milion 285 tys. euro. Jest to znacznie niższa kwota w porównaniu do średniej z ostatnich lat. Licytowano 31 koni wyhodowanych w państwowych stadninach w Janowie Podlaskim, Michałowie i Białce. Kilka koni było także z ośrodków prywatnych. Nowego właściciela znalazło 14 koni.
Jak podaje RMF FM, nie sprzedano jednak połowy z pierwszej dziesiątki koni. Pięć klaczy nie osiągnęło cen minimalnych, a pozostałe sprzedano za od 90 tys. do 160 tys. euro. W poprzednich latach konie z pierwszej dziesiątki sprzedawane były za 100-200 tys. euro.
Klacz Emira, która miała być hitem aukcji, na samym początku sprzedana została za 550 tys. euro. Później jednak powróciła na ring i była ponownie licytowana. Finalnie kupiono ją za 225 tys. euro. – Ja nie mogę odpowiadać za tych dżentelmenów, którzy po ringu biegali. Ja nie widziałem tego numerka. Ja mogę to sprawdzić. Ja też byłem zaskoczony – komentował sprawę Karol Tylenda.
Zwolnienie prezesów stadnin
19 lutego Agencja Nieruchomości Rolnych odwołała prezesów stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie. W oświadczeniu instytucja argumentowała, że w stadninie w Janowie Podlaskim dochodziło do niewłaściwej opieki nad zwierzętami. To z kolei miało doprowadzić do choroby klaczy Pianissima, leczenia, a następnie eutanazji w październiku zeszłego roku.
Agencja Nieruchomości Rolnych podkreśliła ponadto, ze w obu stajniach łamano przepisy poprzez zezwalanie partnerom zagranicznym większej liczby zarodków, niż jest to dopuszczalne. Miano także konstruować umowy wypożyczenia zwierząt zagranicznym ośrodkom w sposób, który „nie zabezpieczał w pełni interesów polskich podmiotów”.