– Nie ufam rudym politykom o imieniu Donald - stwierdził krótko Przemysław Wipler poproszony o komentarz do trwającej w Stanach kampanii wyborczej. Dużo szerzej wypowiadał się jednak na temat polskiego Donalda. – Donald Tusk uciekł z polskiej polityki zanim jego okręt zatonął. To już było po wybuchu "afery ośmiorniczkowej", po taśmach Sowy i Przyjaciół, po tej całej "gastropolityce", która dosyć mocno poruszyła Polaków. Wtedy się skończyła taryfa ulgowa dla Platformy. Zostawił to biednej Ewie Kopacz – mówił.
– W pewnym momencie cierpliwość się kończy – dodał. – Dlaczego teraz siadły notowania Prawa i Sprawiedliwości? Bo PiS obiecywał "czyste ręce", że nie będzie korupcji, nie będzie kolesiostwa, nie będzie nepotyzmu, nie będzie jedzonych ośmiorniczek. Po tym jak prezesi z nadania PiS-u w Krynicy zorganizowali imprezę, na której serwowano między innymi steki z aligatora i maki z młodej szarańczy i dziennikarze wrzucali tego zdjęcia na Twittera, to ja wiem, ze ludzie na Nowogrodzkiej pukali się w głowę – wyjaśniał.
– I co się rozpoczęło? Ściganie własnych ludzi, odwoływanie ministra skarbu i CBA wchodzi i bada 66 spółek. Moim zdaniem bardzo wiele osób straci stanowisko. Jestem przekonany, że Beata Szydło również straciłaby stanowisko, gdyby nie wysokie wyniki w sondażach – dodawał.