Zdaniem byłego posła ruchu Kukiz'15, obecne akcje protestacyjne kobiet to nic innego jak próba powrotu do przestrzeni publicznej środowisk lewicowych. – Skrajna lewica, która zniknęła z Sejmu po ostatnich wyborach chce zaistnieć w polskiej polityce. W ubiegłym roku wg statystyk mieliśmy 950 aborcji eugenicznych, kilkadziesiąt aborcji z powodu zagrożenia zdrowia bądź życia matki i tylko jeden przypadek z powodu czynu zabronionego. To nie są argumenty, które lewica podnosi w swoich protestach – zarzucał Winnicki.
Lider Ruchu Narodowego jest zdania, że druga strona sporu nie może biernie przeglądać się poczynaniom feministek. – Skoro lewica organizuje #Czarnyponiedziałek, my powinniśmy organizować akcję „Pro Live” – nawoływał. Wypowiedział się również na temat zaplanowanej w Parlamencie Europejskim debaty na temat prawa aborcyjnego w Polsce. – Kwestie polskie coraz częściej podnoszone są w PE ale miejmy świadomość, że im częściej Polska będzie rzucana na tapetę Europosłów, tym owe dyskusje i konkluzje mniej znaczą – przekonywał.
Ogólnopolski strajk kobiet
W poniedziałek 3 października kobiety organizują jednodniowy protest ostrzegawczy przeciwko nowej ustawie antyaborcyjnej procedowanej w polskim parlamencie. Wzorem jest protest kobiet w Islandii, który 41 lat temu sparaliżował kraj.
Wezwanie do strajku kobiet padło podczas manifestacji „Czarny Protest”, odbywającej się na wrocławskim Rynku. Tego samego dnia powstało wydarzenie na portalu społecznościowym Facebook. W ciągu jednej doby zainteresowało się nim niemal 100 tysięcy osób. Organizatorzy zapowiadają, że protest będzie się składał z dwóch części: ogólnopolskiej akcji absencyjnej (urlopy na żądanie, dzień wolny na dziecko, dzień wolny za oddanie krwi, inne legalne formy nieobecności w pracy i na uczelni) oraz działań realizowanych lokalnie, w różnych miastach, przez grupy kobiet.