– Pani premier Beata Szydło zaproponowała nowy sposób obsadzania spółek Skarbu Państwa. Niestety prawdopodobnie przez nowych "Misiewiczów" – ocenił krótko Ryszard Petru. – Ma być powołana specjalna agenda. Zauważmy, że w ten sposób żadnego problemu nie rozwiążą. To, że będzie to kontrolował minister u pani premier, to nie znaczy, że takich skandali, z jakimi mieliśmy do czynienia dotychczas, nie będzie – powiedział. – Obawiam się, że one teraz będą realizowane przez inne grono współpracowników Jarosława Kaczyńskiego – dodał.
Według lidera partii Nowoczesna, żeby rozwiązać problem spółek Skarbu Państwa potrzebne jest zupełnie inne podejście. – Po pierwsze prywatyzacja. Nie widzę na przykład powodu, żeby LOT był państwowy, czy Jastrzębska Spółka Węglowa. Natomiast druga kwestia to są przejrzyste i jasne zasady konkursów – stwierdził.
Roczny budżet w dwa miesiące
Akcję "Misiewicze" razem ze stroną internetową misiewicze.pl rozpoczęła właśnie partia Petru. Polityk na konferencji w Sejmie poinformował o kolejnych zgłoszonych przez obywateli nieprawidłowościach w spółkach Skarbu Państwa. – Misiewicze bankietują w najlepsze. Dostaliśmy informację, że pan Janusz Kowalski, znajomy wiceministra Patryka Jakiego, zatrudnił w PGNiG kilkanaście osób, swoich znajomych. Wydał budżet marketingowy do sponsoringu na cały rok w ciągu kilkunastu miesięcy. Jest to naprawdę niezłe tempo - wydać całą kasę roczną w ciągu 2 miesięcy – mówił.
– Inny przykład z tej samej spółki - członkowie zarządu: pan Piotr Woźniak, Bogusław Marzec, Janusz Kowalski wypłacili sobie po 200-300 tys. zł premii ze spółki Europol Gaz za 2015 rok, choć nie mieli do tego praw. Bo nie przepracowali ani dnia w spółce w 2015 roku. Tylko pan Woźniak ogłosił, że przekaże tę kwotę na cele charytatywne. Pytanie: co z pozostałymi? – dociekał Petru.
Prosty mechanizm
Lider drugiej co do wielkości partii opozycyjnej zaapelował do Beaty Szydło o reakcję na tego typu sytuacje. Liczy, że zajmie się też konkretnie sprawą tej jednej z największych państwowych spółek. – Stąd też apel do pani premier, żeby do tych spraw się jednoznacznie odniosła. To nie jest jedna, druga, trzecia sprawa - tego są setki, a być może tysiące w Polsce. Bez jednoznacznego cięcia nie ma szans, żeby sytuacja się oczyściła – przekonywał.
– Mechanizm jest bardzo prosty: mamy pana Patryka Jakiego, który ma swoich kolegów, potem oni obsadzają dalej i to jest takie pączkowanie – podsumował obrazowo.
Czytaj też:
Pierwszy poważny kryzys wizerunkowy rządu? „Hasło "Misiewicze" na pewno trafi do kabaretów"Czytaj też:
Posłowie PO o kolejnych "Misiewiczach" w PGZ. "Działają na szkodę państwa polskiego"Czytaj też:
Misiewicz przerywa milczenie: Ja się nie poddam, bo nie zrobiłem nic złego