– Polska prezydentura zaczęła się z bardzo wysokiego „c”, dlatego, że na czele tego urzędu stawali liderzy swoich środowisk. Lech Wałęsa był liderem wielkiego środowiska „Solidarności”, ja byłem liderem środowiska lewicowego, Lech Kaczyński z bratem byli liderami swojego środowiska i właściwie później została ta zasada zamieniona - mówił Aleksander Kwaśniewski. – To jest pierwszy problem, nie ma poczucia, że ma istotny wpływ na ogromną dzisiaj siłę, jaką jest PiS – dodał.
Kwaśniewski wyraził nadzieję, że "miesiąc, po miesiącu prezydent będzie coraz bardziej rozumiał, jaką istotną rolę ma do spełnienia, jaką ma władzę, czym dysponuje zgodnie z konstytucją i jak bardzo konstytucja chroni to stanowisko". – To jest jedno z nielicznych stanowisk, które ma pięcioletnią kadencję i bardzo trudno ją skrócić. Możliwe jest skrócenie poprzez impeachment, itd., dzisiaj w tych warunkach ono jest najbardziej stabilnym urzędem w Polsce – podkreślił.
Kwaśniewski odniósł się również do informacji o odebraniu byłym prezydentom ochrony BOR za granicą. Jego zdaniem, to bardzo nierozsądna decyzja. – BOR mówi, że oni odkręcają decyzje ostatniego kierownictwa. Nieprawda. Otóż ten rodzaj opieki, czy ochrony byłych prezydentów trwa dla Lecha Wałęsy od dwudziestu jeden lat, dla mnie od jedenastu lat, włączając w to dwa lata rządów PiS 2005-2007. Więc to jest zerwanie z tradycją, z pewną praktyką, rutyną od dwudziestu jeden czy jedenastu lat – przypomniał.
Czytaj też:
Byli prezydenci bez ochrony BOR za granicą. Kwaśniewski komentuje decyzję