W programie "Graffiti" na antenie Polsat News szef MSWiA Mariusz Błaszczak oceniał ponowienie protestów przez Polki. Zwracał uwagę, że pierwotny powód protestów - ustawy zaostrzające prawo aborcyjne - zostały odrzucone przez Sejm. – Ktoś wykorzystuje te panie, bo nie ma żadnego projektu zaostrzającego ustawę. PiS będzie pomagać matkom, które znalazły się w trudnej sytuacji, jak zapowiadała premier Beata Szydło – zapewniał.
– A może one nie protestują, lecz opowiadają się za tym, o czym mówiła w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" celebrytka Natalia Przybysz? Może opowiadają się za aborcją na życzenie? Zresztą takie głosy można było usłyszeć od ludzi, którzy już wczoraj zebrali się pod Sejmem – mówił.
Kontynuacja protestów z 3 października rozpoczęła się w niedzielę 23 października w stolicy, przed budynkiem Sejmu. Kobiety zebrały się również w poniedziałek 24 października, w rocznicę strajku obywatelek Islandii, które zainspirowały polskie kobiety do działania. Tego dnia uczestniczki manifestacji odwiedziły biura poselskie przedstawicieli partii obecnych w parlamencie. Na ręce polityków przekazały swoje postulaty. Odczytały je również w pobliżu kościołów na Trakcie Królewskim w Warszawie.
Kobiety rozpoczęły również zbieranie podpisów pod petycją do polityków w sprawie zagwarantowania swoich praw. – Chcemy szacunku, praw obywatelskich i równości. Chcemy przestać się bać – mówiła Agata Czarnecka, organizatorka protestu w Warszawie.