Jest ich w Polsce około 1880, co przy ogólnej liczbie ponad 15,5 tys., wynosi około 12 procent obecnie funkcjonujących obiektów cmentarnych. Kontrolerzy NIK postanowili się im przyjrzeć z racji na fakt, że zarządcami w tych nekropoliach są nie parafie, tylko samorządy.
Historia układa mapę
Rozmieszczenie cmentarzy komunalnych nie jest równomierne w całym kraju. W niektórych regionach, ze względu na uwarunkowania historyczno-kulturowe, jest ich więcej. I tak, podczas gdy w województwie podlaskim NIK naliczył 17 cmentarzy, w mazowieckim 26, to w zachodniopomorskim już 476. Zdecydowanie najwięcej jest ich w województwach zachodniopomorskim, lubuskim oraz dolnośląskim, czyli na terenach, które w przeszłości zamieszkiwali protestanci. Większość tamtejszych nekropolii, które kiedyś stanowiły własność Kościołów lub związków wyznaniowych, w drugiej połowie XX wieku została skomunalizowane. Obecnie stanowią one własność samorządu gminnego.
Ustawa sprzed niemal 50 lat
Samorządy zarządzają cmentarzami na podstawie starej ustawy z 1959 roku z nielicznymi nowelizacjami, które wymuszone były przez zmiany organizacyjno-prawne w administracji publicznej. Dotychczasowe próby zmiany ustawy w celu dostosowania jej do współczesnych potrzeb, nie przynosiły rezultatu.
Jak wskazuje NIK, obowiązujące przepisy w obecnej sytuacji są niewystarczające i prowadzą do nadużyć. Brakuje m.in. definicji pojęcia "usług cmentarnych", a co za tym idzie, katalogu opłat z nimi związanych. Prowadzi to do sytuacji, w której bliscy zmarłych są zaskakiwani wysokimi opłatami.
Problemem jest też brak możliwości lokalizacji cmentarza poza granicami gminy, której mieszkańcom ma służyć. Jest to szczególnie dokuczliwe w dużych miastach, które na swoim terenie nie posiadają często odpowiednich terenów pod budowę cmentarzy. W 1/3 skontrolowanych samorządów spółki zakładane przez gminę lub inne jednostki organizacyjne świadczyły komercyjne usługi pogrzebowe, co nie tylko stanowi naruszenie ustawy, ale też budzi obawy o uczciwość konkurencji i rodzi ryzyko praktyk monopolistycznym.
Samorządowy plan minimum
Podczas kontroli okazało się, że wójtowie, burmistrzowie i prezydenci po macoszemu traktują obowiązki wynikające z ustawowego nakazu kontroli nad cmentarzami komunalnymi. W praktyce ich działalność ograniczała się głównie do sprawdzania porządku i czystości. W większości przypadków całkowicie pomijane były sprawy związane z zarządzaniem i utrzymaniem cmentarzy: nie sprawdzano spraw związanych z finansowaniem cmentarzy (np. wysokość opłat cmentarnych, ich pobierania i rozliczania, potrzeb inwestycyjnych), akceptowano równoległe prowadzenie działalności komercyjnej, nie analizowano opłacalności przyjętej formy zarządzania cmentarzem, ani wywiązywania się z obowiązku prowadzenia dokumentacji cmentarnej.
Jako przykład niewłaściwych zachowań kontrolerzy wskazują gminy Pawłów w woj. świętokrzyskim oraz Przerośl w podlaskim. Wójtowie przez wiele lat, bez stosownych umów, pozwalali na prowadzenie i utrzymanie cmentarza komunalnego przez osobę prywatną w w Radkowicach Kolonii oraz przez proboszcza parafii rzymskokatolickiej w Pawłówce.
Cennik? A co to takiego?
Dużym problemem jest kwestia opłat. W ponad 37 proc. gmin, wskutek rezygnacji przez samorząd z uprawnień do nadzoru, wysokość opłat za miejsce pochówku oraz zasady korzystania z cmentarzy ustalali zewnętrzni zarządcy cmentarzy. Ci z kolei stawiali na jak najwyższe zyski, co stoi w sprzeczności z ideą cmentarzy komunalnych, które ze względu na przystępne ceny powinny być dostępne dla wszystkich.
Katalog opłat, ustalany przez różne podmioty osobno, okazał się bardzo niejednolity. Co więcej, ze względu na niejednorodny sposób naliczania opłat, niemożliwe jest zestawienie i porównanie stawek miedzy poszczególnymi gminami. Na przykład, całkowity koszt miejsca grzebalnego za dwuosobowy grób na okres 20 lat w Luboniu (woj. wielkopolskie) wyniósł 255 zł, a w Koninie (woj. wielkopolskie) - 1980 zł. W trzech gminach wprowadzono dodatkowe zróżnicowanie opłat. Na przykład, w Luboniu opłata za miejsce grzebalne dla osób spoza tej gminy była wyższa o 400 proc., a w Siemiatyczach (woj. podlaskie) o 200 proc.
Mimo braku rzetelnego nadzoru, NIK pozytywnie, poza kilkoma wyjątkami, oceniła zapewnienie zadowalającego stanu sanitarnego i technicznego cmentarzy przez podmioty prowadzące. Najpoważniejsze nieprawidłowości wystąpiły na oddanym do użytkowania w 2013 roku Cmentarzu Zachodnim w Szczecinie, gdzie stwierdzono zapadnięte groby oraz błoto.