255 Misiewiczów, 376 PiSiewiczów. Czy akcje PO i Nowoczesnej okazały się sukcesem?

255 Misiewiczów, 376 PiSiewiczów. Czy akcje PO i Nowoczesnej okazały się sukcesem?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Strona akcji "Pisiewicze"
Strona akcji "Pisiewicze" Źródło: Pisiewicze.pl
Pod koniec września Nowoczesna zapoczątkowała akcję Misiewicze, poświęconą osobom, które otrzymały posady w spółkach Skarbu Państwa mimo braku kompetencji. Podobny pomysł miała również Platforma Obywatelska. Sprawdziliśmy, czy po kilku tygodniach kampanie opozycji odniosły sukces.

"Po Polsce rozlewa się niespotykana dotąd skala korupcji politycznej, kolesiostwa, nepotyzmu” – napisano na stronie internetowej misiewicze.pl stworzonej przez polityków Nowoczesnej. „Stanowiska w spółkach skarbu państwa objęte przez rodziny,znajomych i działaczy partyjnych?  ZAREAGUJMY! Wspólnie z Wami opracowujemy listę, która zbiera przypadki "Misiewiczów" – osób, które dostały swoje stanowiska przede wszystkim ze względu na swoje powiązania polityczne w PiS a nie kompetencje” – czytamy dalej. W ramach akcji każdy, kto posiada wiedzę na temat zatrudniania w spółkach państwowych osób bez kompetencji, może zgłosić własnego "Misiewicza". Zgłoszenia są następnie weryfikowane.

„W sumie dostaliśmy ponad 3000 zgłoszeń”

– Akcja rozwija się bardzo dobrze, tygodniowo mamy około 50-100 zgłoszeń. Kiedy ruszyła strona internetowa dostawaliśmy około 200-250 zgłoszeń w każdym tygodniu. W sumie dostaliśmy ich ponad 3000. One wszystkie są weryfikowane, a te, które są prawdziwe umieszczamy na stronie Misiewiczów – mówił w rozmowie z Wprost.pl Adam Kądziela, przewodniczący Młodych Nowoczesnych, odpowiedzialny za akcję. Obecnie na liście sporządzonej przez .N znajduje się 255 Misiewiczów.

Jeśli chodzi o sukcesy kampanii, Nowoczesna wymienia przede wszystkim dymisję ministra skarbu Dawida Jackiewicza oraz Bartłomieja Misiewicza, który nie zasiada już w Radzie Nadzorczej PGZ. Ze strony Polskiej Grupy Zbrojeniowej zniknęła również informacja o Radosławie Obolewskim, byłym wiceprezesie PGZ, mężu właścicielki apteki "Aronia", w której pracował Bartłomiej Misiewicz. Jednocześnie Kądziela poinformował również, że Nowoczesna wystąpiła z wnioskiem o udostępnienie w trybie informacji publicznej na temat wszystkich umów zleceń oraz umów o dzieło, jakie zostały zawarte od października ubiegłego roku w 29 spółkach, gdzie większościowy udział ma Skarb Państwa. Zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego, tego typu dane powinny zostać udostępnione.

„Jeśli się nie ma własnych pomysłów...”

Akcja Platformy Obywatelskiej pod hasłem "PiSiewicze" wystartowała znacznie później. PiSiewiczami PO określa osoby ze środowiska Prawa i Sprawiedliwości, którzy – jak czytamy na stronie Platformy – "od roku zalewają instytucje i spółki". "Często bez wykształcenia, bez doświadczenia, bez kompetencji, ale zawsze z poparciem PiS, to właśnie PiSiewicze – beneficjenci „dobrej zmiany”, kolesie na wysokich stanowiskach. Od początku rządów PiS PiSiewicze zalewają kraj, a to dopiero początek" – głosi tekst na stronie. Jak na razie Platformie udało się "namierzyć" 376 PiSiewiczów.

Zapytany o skopiowanie pomysłu akcji "Misiewicze" przez Platformę Obywatelską, Adam Kądziela stwierdził, że „Nowoczesna się nie obraża, ponieważ dobre pomysły powinny być kopiowane”. – Jeśli się nie ma własnych pomysłów, to dobrze, że kopiowane są pomysły dobre. A jeśli dzięki temu piętnuje się kolesiostwo w spółkach Skarbu Państwa, to tym lepiej – podkreślił.

„Ta akcja przyniesie pożytek, jeśli doprowadzi do zmian systemowych”

W opinii medioznawcy profesora Macieja Mrozowskiego tego typu bazy danych są w wielu krajach popularną formą kontroli władzy. –Wzrost roli mediów społecznościowych sprawił, że w wielu państwach organizacje pozarządowe, blogerzy czy partie opozycyjne prowadzą tego typu rejestry, aby patrzeć władzy na ręce – tłumaczy ekspert w rozmowie z Wprost.pl, dodając, że „fakt, iż tego typu akcja pojawiła się w Polsce to zdrowy odruch” . – Misiewicze czy PiSiewicze pokazują nam w jaki sposób władza zagospodarowała przestrzeń wokół siebie. Ta akcja przyniesie pożytek, jeśli doprowadzi do zmian systemowych, nie będzie jedynie przysłowiowym straszakiem. Ważne, żeby tego typu akcje były prowadzone systematycznie, żeby nie był to tzw. słomiany zapał – zaznaczył Mrozowski.

Według eksperta akcja nie zniknie szybko ze świadomości społecznej, ponieważ partie będą o niej na bieżąco przypominać. – Tego typu bazy danych będą też stanowić źródło informacji dla dziennikarzy, organizacji społecznych czy samych obywateli – podkreślił. Zapytany o to, czy stworzenie przez obie partie opozycyjne podobnych stron nie wpłynie na osłabienie przekazu akcji, prof. Mrozowski stwierdził, że„ istnienie dwóch lub nawet więcej tego typu stron może się okazać korzystne, ponieważ informacja podana przez dwa różne źródła staje się bardziej wiarygodna, a ponadto obie strony mogą się wzajemnie kontrolować, aby nie dochodziło do przekłamań”.

Źródło: WPROST.pl