– To, że nie stwierdzono przyczyny zgonu, jest korzystne dla mnie i mojego klienta. Wypełnia to koncepcję obrony, którą przyjąłem na początku postępowania. Nie mogę ujawniać konkretnych danych. Prokuratura odmawia informowania o czymkolwiek, nie mówi słowem na ten temat. Tak to jest, kiedy zebrane dowody nie potwierdzają przyjętej wersji, w którą uparcie się brnie – mówi Ireneusz Adamczak.
25 lipca w godzinach popołudniowych w Warcie w pobliżu miejscowości Czerwonak odnaleziono ciało kobiety. Prokuratura potwierdziła, że przeprowadzone badania DNA wykazały, że jest to poszukiwana Ewa Tylman. Według śledczych ciało było przysypane piaskiem, dlatego tak długo nie udawało się jej odnaleźć. Mogło być też zahaczone o jedną z lin, która zabezpieczała cumującą przy żwirowni barkę.
Sekcja zwłok Ewy Tylman nie wykazała przyczyny śmierci, ponieważ ciało było w stanie zbyt dużego rozkładu. Prokuratura zdecydowała się zlecić dodatkowe, specjalistyczne badania. Medycy sądowi przygotowali już opinię w tej sprawie, jednak jak nieoficjalnie podaje "Gazeta Wyborcza", nie znajdziemy tam odpowiedzi na pytanie, jak zginęła Ewa Tylman. Osoba znajdująca szczegóły śledztwa, prosząca o anonimowość z rozmowie z gazetą przekazała, że jeżeli w organizmie kobiety był alkohol lub substancje odurzające to zdążyły ulec rozkładowi.
Badania rentgenowskie nie wykazały żadnych złamań. Śledczy chcieli ustalić, czy kobieta zmarła w wyniku utonięcia, czy zginęła wcześniej na brzegu. W tym celu zastosowano dwie metody. Jedna z nich polegała na zabarwieniu specjalną substancją tkanek z płuc Ewy Tylman i sprawdzono, jak wyglądają włókna. Nieoficjalnie "Gazeta Wyborcza" podaje, że badanie to zakończyło się fiaskiem. Druga metoda to zbadanie czy w płucach i nerkach są okrzemki, czyli glony żyjące w wodzie. To badanie wykazało z kolei, że Ewa Tylman mogła żyć, nim znalazła się w wodzie.
Zaginięcie Tylman
Przypomnijmy, że 26-letnia Ewa Tylman zaginęła 23 listopada około godziny 3:30 po niedzielnym wieczorze spędzonym na spotkaniu integracyjnym pracowników drogerii, w której sprawowała kierownicze stanowisko. Grupa kilkakrotnie przenosiła się do różnych klubów. Ostatnim z nich był klub Mixtura przy ul. Wrocławskiej. Tylman w towarzystwie kolegi Adama Z. udała się w stronę mostu św. Rocha. Było to ostatnie miejsce, w którym kamery monitoringu zarejestrowały obecność kobiety. Podejrzany o zabójstwo Adam Z. trafił do aresztu, gdzie przebywa od 4 grudnia. Mężczyzna został poddany m.in. badaniom psychiatrycznym. Nie przyznaje się do winy.
Adam Z. trafił do aresztu tymczasowego w grudniu ubiegłego roku. W nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku bawił się wraz z Ewą Tylman na imprezie firmowej, którą razem opuścili. Monitoring zarejestrował dwójkę młodych ludzi na ulicy Mostowej oraz w rejonie mostu św. Rocha, gdzie ślad po Ewie Tylman się urwał.