"Ta lawina potwarzy spada na mnie od 1968 roku. Od tego roku, kiedy wasza koleżanka, jako dziennikarka służyła Sowietom w Polsce. I od tego roku, w którym na skutek takich właśnie dziennikarzy tysiące studentów i robotników poszło do więzienia" – dokładnie o te słowa Antoniego Macierewicza oburzyła się posłanka Platformy Obywatelskiej. W rozmowie z dziennikarką Polsat News zapowiadała możliwość skierowania do sądu pozwu o zniesławienie. – Są granice pomawiania, obrażania i zniesławiania człowieka bez żadnego zdania racji – tłumaczyła Śledzińska-Katarasińska.
Wypowiedź szefa MON miała miejsce podczas debaty sejmowej dotyczącej zerwania negocjacji z francuskim Airbusem w sprawie zakupu śmigłowców Caracal. Komentarz Antoniego Macierewicza był odpowiedzią na słowa posłanki PO, wyliczającej kłamliwe jej zdaniem zachowania ministra rządu PiS. – Najpierw znalazł agentów, oskarżył prof. Chrzanowskiego - marszałka Sejmu. Potem tak uzdrowił służby wojskowe, że je zlikwidował. Potem rozproszył mgłę sztuczną, zrobił ze dwie bomby i wysadził samolot w powietrze... – wyliczała Iwona Śledzińska-Katarasińska.