Jeszcze przed wieczorem zarówno policja, jak i przedstawiciele warszawskiego ratusza deklarowali, że nie będą udostępniać danych dotyczących liczebności zgromadzeń z okazji 11 listopada. Minister Mariusz Błaszczak, który nadzorował pracę służb ze sztabu w Warszawie, podczas konferencji prasowej o godzinie 18 wyłamał się jednak i jako pierwszy podał dane, opierając się na szacunkach policji.
"Było kiepsko"
– W Marszu Niepodległości organizatorzy zarejestrowali 50 tys. uczestników, z szacunków policji wynika, że było 75 tys. osób, które świętowały odzyskanie niepodległości. Jeśli chodzi o marsz KOD-u, zarejestrowany został na 100 tys. osób, w kulminacyjnym momencie policja ocenia, że było 10 tysięcy, a w końcowym epizodzie na Polach Mokotowskich, kiedy to muzyk Skiba śpiewał, a w zasadzie intonował piosenkę o Kiepskich, można powiedzieć, że sytuacja rzeczywiście była "kiepska" - można powiedzieć, że nawet mniej niż tysiąc osób uczestniczyło w tym zgromadzeniu – podsumował minister.
Czytaj też:
Ile osób uczestniczyło w marszach? Błaszczak podaje liczby
"Doszło do łamania prawa"
Po godzinie 19 na Twitterze inne dane przekazała Hanna Gronkiewicz Waltz. Według jej danych na marszu KOD było 27 tys. uczestników, natomiast w Marszu Niepodległości uczestniczyło 60 tys. osób. Prezydent Warszawy podkreśliła też, że podczas marszu narodowców łamane było prawo, gdyż jego uczestnicy używali rac. O tego typu incydentach nie wspominał z kolei minister, który stwierdził, że uroczystości przebiegły bezpiecznie, a przy tym wbił szpilkę warszawskiemu ratuszowi. – Chciałem pokreślić, że policja, Komenda Stołeczna Policji, w dużej mierze wypełniła zadania, które spoczywają na Urzędzie m.st. Warszawa. Ale nie to jest najważniejsze – powiedział minister.
Relacja oraz zdjęcia z marszów:
Czytaj też:
11 listopada w Warszawie. Na ulicach biało-czerwono. Marsz KOD i narodowców