– W całym kraju było spokojnie. Dzięki ciężkiej pracy policjantów było bardzo spokojnie – zapewnił mł. insp. Mariusz Ciarka. Mundurowy dodał, że nad bezpieczeństwem zgromadzeń publicznych w całym kraju czuwały tysiące policjantów. W samej Warszawie było to ponad 7 tysięcy funkcjonariuszy, jednak ich obecność w stolicy nie zmniejszyła możliwości zabezpieczenia wydarzeń w innych miastach, gdyż stołecznych policjantów wsparł jedynie „odwód Komendanta Głównego”.
Dopytywany przez dziennikarzy o bezpieczeństwo uczestników marszu przy których odpalano race, Mariusz Ciarka zapewnił, że wobec osób stosujących materiały pirotechniczne zostaną wyciągnięte konsekwencje. – Te materiały mogą być niebezpieczne dla tych, którzy je odpalają, jak i osób obok. Gdy to widzieliśmy, informowaliśmy organizatora, a on przekazywał komunikaty dalej. W tłumie 70 tys. ludzi nie sposób nad tym zapanować, podejść do każdego i poprosić, by zgasił racę – powiedział Ciarka, po czy dodał, że zgromadzenie zostało zarejestrowane i po zidentyfikowaniu delikwenta, będzie on wzywany do komendy policji zgodnej z jego miejscem zamieszkania. –
, ale temu, by ładnie wyglądało, niemniej to zabronione – podkreślił.Tegoroczny Marsz Niepodległości
Jak przekazał minister Mariusz Błaszczak, tegoroczny Marsz Niepodległości przebiegał spokojnie. – Chciałem pokreślić, że policja, Komenda Stołeczna Policji, w dużej mierze wypełniła zadania, które spoczywają na Urzędzie m.st. Warszawa. Ale nie to jest najważniejsze – podsumował minister, dodając, że najważniejsze jest to, że było bezpiecznie. – Podobnie jak przed rokiem, nie doszło do tych wydarzeń, z którymi mieliśmy do czynienia w 2011, czy w 2013 roku, bo szczególnie w tych dwóch latach doszło do burd w Warszawie – mówił minister. Prezydent Warszawy wskazała jednak na Twitterze, że podczas marszu narodowców łamane było prawo, gdyż jego uczestnicy używali rac.
Czytaj też:
Spór o liczebność marszów powraca. Policja ma swoje szacunki, prezydent swoje