Krystyna Łuczak-Surówka o swojej sytuacji informowała w październiku w emocjonalnym wpisie. „Ja nie mam renty po mężu, choć zginął na służbie w 2010 (przysięgał poświęcić zdrowie czy nawet życie zaczynając służbę w 2001). Renty odmówiono mi, bo »miałam tylko 36 lat«, a kiedy koledzy męża dopominali się i mnie popchnęli, by złożyć dokumenty, to unurzano mnie w błocie biurokracji i tylko upokorzono po nic. Nie chcę niczyjej łaski” – napisała wówczas na Facebooku.
Media obiegła informacja, jakoby rząd postanowił zainteresować się losem wdowy po oficerze BOR, która jako jedyna spośród rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nie otrzymuje renty. W czwartek Radio Zet przywołało słowa Mariusza Błaszczaka, który poinformował o planowanym spotkaniu wdowy z Beatą Kempą i wyraził gotowość rządu do przyznania renty specjalnej. – Mogę powiedzieć, że gdybyśmy wtedy rządzili, to ta pani nie zostałaby zostawiona sama sobie – zaznaczył minister. Podobna deklaracja miała paść w piątek. Do medialnych doniesień odniosła się sama zainteresowana.