Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem, jeśli ktoś nie spłacał kredytu, banki wypowiadały umowę i wszczynały egzekucję na podstawie Bankowego Tytułu Egzekucyjnego. Następnie prowadzono mniej lub bardziej udaną windykację. Jeśli w ciągu 3 lat nie udawało się ściągnąć należności, wierzytelność była sprzedawana firmom windykacyjnym. — Do tej pory sądy powszechne przyjmowały, że nadanie klauzuli wykonalności, wszczęcie i prowadzenie egzekucji na podstawie Bankowego Tytułu Egzekucyjnego są czynnościami, które powodują przerwanie biegu przedawnienia — tłumaczył mecenas Lech Obara ze „Stowarzyszenia Stop Wyzyskowi”.
Sąd Najwyższy podjął uchwałę, która całkowicie zmienia tę sytuację. Zgodnie z decyzją Sądu, „czynności podejmowane przez bank na podstawie BTE nie przerywają biegu terminu przedawnienia dla firmy windykacyjnej, która tą wierzytelność nabyła”. – Oznacza to, że sprzedane wierzytelności starsze niż 3 lata, niezależnie od wcześniejszych czynności banku, są już przedawnione i pozwany w sprawie sądowej założonej przez firmę windykacyjną może skutecznie podnieść zarzut przedawnienia – tłumaczy mecenas Lech Obara dodając, że „uchwała Sądu Najwyższego nie oznacza wprost, że zaciągniętych i wypowiedzianych kredytów nie trzeba spłacać”.
– To nie zniechęci ona firm windykacyjnych do kupowania i egzekwowania przedawnionych wierzytelności. Nie można bowiem zapominać, jak działają i na czym bazują firmy windykacyjne. Jest to niewiedza dłużnika. Firmy windykacyjne kierują do sądu przedawnione roszczenia, licząc na brak obeznania prawnego dłużnika, jego bezczynność w sprawie bądź zaniechanie odbierania korespondencji sądowej – podkreślił Obara.
Osoby, których długi uległy przedawnieniu powinny dokonać analizy prowadzonego postępowania pod kątem wznowienia postępowania sądowego, a następnie egzekucyjnego. Jeśli uda im się przed sądem udowodnić, że dług uległ przedawnieniu to firma windykacyjna będzie musiała oddać zabrane pieniądze.