Sprawa zwolnień lekarskich przedstawianych przez trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego powołanych przez Prawo i Sprawiedliwość, tj. Julii Przyłębskiej, Zbigniewa Jędrzejewskiego i Piotra Pszczółkowskiego, od kilku dni stała się obiektem publicznej debaty. Nietypowa koincydencja, czyli przedstawienie zwolnień L4, przez wcześniej wspomnianą trójkę, nie umknęła uwadze mediów, a sprawa opisywana jest żartobliwie jako „epidemia trybunalska” lub „choroba trybunalska”.
Dodatkowych rumieńców sprawie nadało oświadczenie sędzi Przyłębskiej, która nie brała udziału w Zgromadzeniu Ogólnym Trybunału Konstytucyjnego z powodu choroby. W opublikowanym 2 grudnia oświadczeniu Przyłębska wyjaśniała, że nie brała udziału w ZO, „aby nie legitymizować jego obrad”.
Karczewski o „chorobie trybunalskiej”
O ten nagły zbieg okoliczności Krzysztof Ziemiec zapytał marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, który z wykształcenia jest lekarzem. – Zdarzały się takie epidemie i jest okres, w którym bardzo często występują przeziębienia. Są przedstawione takie zwolnienia, więc trzeba je uszanować – odpowiedział Karczewski.
Dopytywany, czy skoro jedno ze zwolnień (sędzi Przyłębskiej) nie było do końca prawdziwe, to może inne również, marszałek Senatu odpowiedział:–
.
Czytaj też:
"Jak to się dzieje, że w TK panuje wirus na który zapadają tylko PiS-owscy sędziowie?"