Przyszła z dzieckiem na pogotowie, bo „spadło z huśtawki.” 4-latka nie żyła od kilku godzin

Przyszła z dzieckiem na pogotowie, bo „spadło z huśtawki.” 4-latka nie żyła od kilku godzin

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rączka dziecka
Rączka dziecka Źródło: Fotolia / Anna Ritter
Jak podaje TVN 24, we wtorek 6 grudnia do łódzkiego pogotowia zgłosiła się kobieta z 4-letnim dzieckiem, które nie żyło już od kilku godzin. Ze wstępnych ustaleń lekarzy działających na zlecenie prokuratury wynika, że dziewczynka padła ofiarą przemocy domowej.

Kobieta tłumaczyła, że zgłosiła się na pogotowie, ponieważ konkubent miał jej powiedzieć, że dziecko spadło z huśtawki. Jednak badania przeprowadzone przez łódzkich lekarzy na zlecenie prokuratury wskazują na to, że 4-letnia dziewczynka zmarła kilka godzin przed tym, jak matka przyszła na pogotowie. Obrażenia, które znaleziono na jej ciele wskazują na to, że dziewczynka padła ofiarą przemocy domowej. 4-latka miała obrażenia główki i twarzy oraz wybroczyny na tułowiu. 27-letnia matka wraz z 33-letnim konkubentem została zatrzymana przez policję. Łódzka prokuratura podejmie decyzję odnośnie ewentualnych zarzutów. Śledczy zlecili również przeprowadzenie oględzin mieszkania, w którym wychowywała się zmarła dziewczynka.

Funkcjonariusze, którzy mieli skontrolować mieszkanie odnaleźli na ścianie lokalu, poduszce oraz ubrankach dziewczynki plamy, które przypominają ślady krwi. – Matka zmarłego dziecka poznała swojego konkubenta raptem kilka miesięcy przed tym, jak z nim zamieszkała – tłumaczył Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury. Zanim kobieta zamieszkała na Bałutach w Łodzi, przez wiele lat mieszkała w Gliwicach. Śledczym udało się ustalić, że ma jeszcze jedno dziecko, nad którym nie sprawuje opieki. Ponadto, 27-latka jest obecnie w ciąży.

Źródło: TVN24