Burza wokół Adama Mazguły rozpoczęła się po jego słowach dotyczących stanu wojennego, który nazwał m.in. „kulturalnym wydarzeniem”. – No nie powiem, oczywiście były tam jakieś bijatyki, były jakieś ścieżki zdrowia, ale generalnie rzecz biorąc, najczęściej jednak dochowano jakiejś kultury w tym całym zdarzeniu. Ja przeżyłem już stan wojenny, byłem już dorosłym oficerem i nie pamiętam, żeby po ulicach działy się jakieś dziwne rzeczy, jakieś szczególne prześladowania i tak dalej – mówił Adam Mazguła podczas protestu przeciwko zniesieniu przywilejów emerytalnych, związanych z pracą w aparacie represji PRL.
O wszczęciu procedury odbierania medalu „Pro Patria” Adamowi Mazgule poinformował p.o. szefa Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk. – To jest rzecz ogólnie przyjęta, wynika też wprost z ustawy o odznaczeniach, ale i regulaminu, który przy przyznawaniu medalu „Pro Patria” jest w urzędzie od lat prowadzony. Takich przypadków jest na szczęście niewiele, ale ten był rażący, należało taką procedurę wszcząć – tłumaczył. Odznaczenie „Pro Patria” w przypadku pułkownika Mazguły zostało przyznane na wniosek złożony w maju tego roku w związku z działalnością harcerską prowadzoną w Związku Harcerstwa Polskiego na Opolszczyźnie i w Stowarzyszeniu Żołnierzy i Przyjaciół Wojsk Górskich „Karpatczycy”.
Płk Mazguła przeprasza za swoje słowa
– Ludność cywilna wynosiła wówczas gorącą zupę i herbatę żołnierzom, bo ci stali na mrozie. A z drugiej strony żołnierze nie czepiali się ludzi, a wręcz im pomagali. W związku z tym wyraźnie było widać, że to władza jest zła, a nie poszczególni ludzie, czy społeczeństwo – podkreślił wojskowy dodając, że „gdy odsłuchał nagrania z tego protestu, to rzeczywiście powiedział tam coś innego, niż w rzeczywistości myślał”. – Na pewno nie zabrzmiało to tak jak powinno. Zresztą wydałem specjalne oświadczenie, w którym napisałem, że jeżeli zostałem źle zrozumiany, czy choć jedna z moich myśli uraziła kogokolwiek, to bardzo go za to przepraszam – zaznaczył.