„Jako działacz opozycji demokratycznej drugiej połowy lat '80 a także członek podziemnych struktur NSZZ »Solidarność« w Zakładach Mechanicznych »Ursus« w latach 1986-1989 oraz Ruchu Wolność i Pokój, proszę posłów obecnej kadencji z regionu płocko-ciechanowskiego o zajęcie stanowiska oraz o publiczne wyrażenie swojej opinii w sprawie ujawnienia dokumentów, świadczenia nieprawdy przez posła Stanisława Piotrowicza, który twierdzi, że pełniąc funkcję prokuratora w okresie PRL, wspierał środowiska ówczesnej opozycji” - napisał Mariusz Ambroziak w apelu opublikowanym na stronie nplock.pl.
Podkreślił również, że „Piotrowicz czynnie brał udział w nękaniu i prześladowaniu działaczy opozycji demokratycznej pod koniec lat osiemdziesiątych”.
Ambroziak w latach 80. pracował w Zrzeszeniu Przemysłu Ciągnikowego "Ursus". Od 1986 należy do NSZZ "Solidarność". W latach 1994–1995 był członkiem Rady ds. Młodzieży przy prezydencie Lechu Wałęsie. W 2001 przez kilka miesięcy pełnił funkcję posła III kadencji wybranego z listy Akcji Wyborczej Solidarność. W 2011 został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.
Sprawa Piotrowicza
Przypomnijmy, wokół Stanisława Piotrowicza atmosfera zaczęła stawać się napięta, gdy podczas sejmowej debaty przed kilkunastoma dniami politycy opozycji udowodnili posłowi PiS, że w czasach stanu wojennego podpisał się pod aktem oskarżenia przeciwko działaczowi Solidarności Antoniemu Pikulowi, mimo że publicznie temu zaprzeczał. Sprawę zbadał także reporter programu stacji TVN24 „Czarno na Białym”, który dotarł do akt IPN, gdzie znalazł rzeczony akt oskarżenia. Pod dokumentem znalazł się podpis Stanisława Piotrowicza. Antoni Pikul był oskarżany o to, że „od daty bliżej nieustalonej do 24 VIII 1982 r. w Jaśle działając w celu rozpowszechniania gromadził ulotki, czasopisma i różnego rodzaju literaturę bezdebitową, których treść mogła wywołać niepokój publiczny lub rozruchy”.
Sam Pikul również zaprzeczał rewelacjom Piotrowicza. – Jeszcze raz powtarzam: pan Piotrowicz, jeśli chodzi o moją osobę, nie wykonał żadnego gestu pomocy. O innych przypadkach ratowania opozycjonistów od więzienia nie słyszałem. Moi koledzy z tamtych czasów - a musieliśmy wiedzieć sporo, żeby umieć się znaleźć w tej trudnej sytuacji - również nie potwierdzają takiego przypadku. Dotyczy to moich znajomych w tej pracy konspiracyjnej w Krośnie, Sanoku i w Jaśle – mówił. – Nie może być tak, że człowiek, który był w aparacie represji, dzisiaj ustala normy moralne – dodawał oburzony.