Protest na Sali Plenarnej trwa od piątku 16 grudnia, kiedy to po wykluczeniu z obrad posła Michała Szczerby przez Marka Kuchcińskiego posłowie PiS wraz z kilkoma posłami Kukiz'15 przenieśli się do Sali Kolumnowej, by tam bez – jak twierdzą – potwierdzonego kworum oraz bez wiarygodnego przeliczania głosów, z utrudnianiem dostępu na salę posłom opozycji - zwołać posiedzenie Sejmu. – To działanie niezgodne z jakimikolwiek standardami, ale też z regulaminem Sejmu i Konstytucją - tym bardziej skandaliczne, że w trakcie "posiedzenia" "uchwalono" jedną z najistotniejszych ustaw, a więc ustawę budżetową na rok 2017 – tłumaczą politycy PO. – Czekamy na Sali Plenarnej, bo czekamy na wznowienie obrad, które nie zostały legalnie zakończone w piątek. Nie ma naszej zgody na łamanie zasad demokracji i Konstytucji – mówił Grzegorz Schetyna.
Zdaniem prezydenta „w gruncie rzeczy opozycji najwyraźniej chodzi o wzniecanie niepokojów społecznych”. – Ludzie nie lubią stanu niepokoju, więc jeśli wywoła się takie wrażenie, to automatycznie następuje zniechęcenie do ludzi sprawujących władzę – stwierdził Andrzej Duda. Prezydent tłumaczył, że zniechęceni obywateli do władzy może mieć miejsce w dwóch przypadkach. – Albo władza musi rządzić źle, w sposób antyspołeczny, antyobywatelski, taki, że większość osób czuje się pokrzywdzona, zapomniana, lekceważona albo wszystko jest w porządku i wówczas opozycja na siłę przekonuje, że jest bałagan, niepokój, niebezpieczeństwo – podkreśliła głowa państwa w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”. – Opozycji chodzi o wzniecanie niepokojów społecznych – dodał polski przywódca.
W dalszej części rozmowy prezydent zaznaczył, że „od czasu przejecie władzy przez PiS zostało wprowadzonych dużo prospołecznych zmian”. –Takich zmian, które odczuł przeciętny obywatel. Przeciętny, czyli taki, który zarabia średnią krajową albo nawet niżej. Ci Polacy otrzymali wsparcie ze strony państwa dzięki realizacji obietnic wyborczych – wyjaśnił Andrzej Duda.