Żubry znajdują się pod ścisłą ochroną, co oznacza, że ich odstrzał jest możliwy tylko i wyłącznie po uzyskaniu specjalnej zgody. Dyrekcja położonego na Mazurach Nadleśnictwa Borki złożyła wniosek do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w sprawie zgody na odstrzał 10 żubrów. Całe mieszkające tam stado liczy około 100 zwierząt. Pomysł Nadleśnictwa wywołał oburzenie ekologów i internautów. Kierownictwo Nadleśnictwa twierdzi, że odstrzał zwierząt nie jest niczym nowym, a pieniądze ze sprzedaży osobników myśliwym są przeznaczane na utrzymanie pozostałych żubrów.
Głos w tej sprawie zabrał również aktor Marcin Dorociński, który od kilku lat angażuje się m.in. w akcje WWF (Światowy Fundusz na rzecz Przyrody; dawniej World Wildlife Fund). „Ręce opadają. Brak słów. Jakim prawem podnosi się rękę na to stado? Dla pieniędzy i przyjemności myśliwych? Co możemy zrobić by powstrzymać odstrzał tego stada? W Nadleśnictwie Borki żyje na wolności około stu żubrów. Wkrótce może się okazać, że będzie ich jeszcze mniej, bowiem co dziesiąta sztuka ma zostać odstrzelona. Zabiegają o to myśliwi i nadleśniczy Kazimierz Sarzyński.
” – napisał aktor na swoim profilu na Facebooku.W dalszej części swojego wpisu artysta tłumaczył, że prawo do odstrzelenia jednego zwierzęcia oznacza dla Nadleśnictwa zysk w wysokości około 12 tysięcy złotych. Ponadto, sprzedaż żubra myśliwemu może oznaczać dodatkowy zysk w wysokości nawet 36 tysięcy złotych. „Utrzymanie jednego żubra to dla nadleśnictwa wydatek około 3 tysięcy złotych. A żubrów jest 100, więc
” – stwierdził Dorociński.