Tzw. ustawa dezubekizacyjna została ona przyjęta przez Sejm w słynnym głosowaniu w Sali Kolumnowej 16 grudnia. Jego przebieg jest kwestionowany przez opozycję, która twierdzi m.in., że na sali mogło nie być wymaganego kworum. W piątek 30 grudnia prezydent złożył podpis pod dokumentem przyjętym przez parlament, a po kilku godzinach nastąpiła jego publikacja w Dzienniku Ustaw.
Co zakłada ustawa?
Ustawa ma obniżyć emerytury i renty „za służbę na rzecz totalitarnego państwa”, tym którzy od lipca 1944 roku do lipca 1990 roku. Zgodnie z przepisami, takim osobom emerytura zostanie obniżona do poziomu, który nie będzie mógł przekraczać średniej emerytury wypłacanej przez ZUS (ok. 2053 zł brutto). W przypadku rent – nie będzie to więcej niż ok. 1543 zł brutto.
Ustalenie nowej wysokości świadczeń osób, które pełniły służbę na rzecz totalitarnego państwa oraz rent rodzinnych pobieranych po tych funkcjonariuszach, następować będzie w oparciu o sporządzoną przez Instytut Pamięci Narodowej – Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, na podstawie posiadanych akt osobowych, informację o przebiegu służby danego funkcjonariusza na rzecz totalitarnego państwa.
Czytaj też:
Andrzej Duda podpisał tzw. ustawę dezubekizacyjną
Jest furtka
W ustawie zawarto jednak odstępstwo od tej zasady, mogące pozwolić na utrzymanie dotychczasowych wyższych świadczeń. Do spełnienia są jednak dwa warunki: krótka służba za czasów Polski Rzeczpospolitej Ludowej oraz „rzetelne wykonywanie zadań i obowiązków po dniu 12 września 1989 r.”