Pieskow podkreślił, że "każdy kraj kumulowanie zagranicznego potencjału wojskowego u swoich granic może i będzie rozpatrywać negatywnie". – Właśnie w taki sposób my to odbieramy – zaznaczył. Na pytanie, czy Kreml odbiera działania wojsk USA jako agresję, Pieskow odparł: – Nie, patrzymy na to jak na zagrożenie dla nas. To sprawy, które zagrażają naszym interesom, naszemu bezpieczeństwu. Tym bardziej, że chodzi o to, że postronne państwo zwiększa swoją obecność wojskową u naszych granic w Europie, i to nawet nie jest europejskiej państwo – tłumaczył. – Tysiąc, czy dziesięć tysięcy – chodzi o budowanie obecności wojskowej. Tu nie ma nic do dodania – zaznaczył.
Powitanie w Żaganiu
W czwartek w Żaganiu odbyło się uroczyste powitanie amerykańskich żołnierzy przez burmistrza miasta. To właśnie tam stacjonować będzie większość wojskowych z brygady pancernej. W sobotę odbędzie się z kolei ceremonia z udziałem premier Beaty Szydło i ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. W ramach operacji Atlantic Resolve Pentagon przemieści do Polski w sumie 87 czołgów, 18 haubic samobieżnych Paladin, 419 pojazdów HMMWV oraz 144 wozów bojowych Bradley. W naszym kraju pojawi się też 3,5 tys. żołnierzy amerykańskich.
Obawa w mediach
Już wcześniej rosyjskie media opisywały lokowanie wojsk USA w Europie w kategoriach zagrożenia. „Można założyć, że pod granice rosyjskie zostaną przerzucone najnowocześniejsze modyfikacje czołgów M1A2 Abrams i bojowych wozów piechoty M2 Bradley, które przeszły sprawdzian w czasie działań bojowych w Jemenie, Iraku i Syrii” – pisał dziennikarz „Niezawisimej gaziety”. Podkreślał wówczas, że „nie mniej groźne dla bezpieczeństwa wojskowego Federacji Rosyjskiej i jej sojuszników są także inne projekty NATO”.
Czytaj też:
Rosjanie obawiają się amerykańskich wojsk w Polsce. Tak opisują operację ich lokowania