Posłowie PO o proteście: Uważamy, że odniósł skutek. Groźby Błaszczaka niedopuszczalne

Posłowie PO o proteście: Uważamy, że odniósł skutek. Groźby Błaszczaka niedopuszczalne

Posłowie w Sejmie
Posłowie w Sejmie Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
– Za kryzys w Sejmie odpowiada marszałek Marek Kuchciński. Będzie on trwał, dopóki drugą osobą w państwie będzie Marek Kuchciński – powiedział podczas konferencji prasowej śląskich posłów Platformy Obywatelskiej Wojciech Król. Politycy PO odnosili się również do gróźb wysuwanych pod ich adresem ze strony Mariusza Błaszczaka oraz pomysłu budowy ogrodzenia wokół Sejmu.

Wojciech Król podczas konferencji prasowej podkreślił, że przewodniczący pracom Sejmu Marek Kuchciński jest „niezdolny do kompromisu” i łamie konstytucję oraz regulamin. – Platforma Obywatelska przez ostatni czas broniła demokracji i będziemy jej bronić, a PiS pokazało, że jest partią konfliktu i chaosu. Partią antydemokratyczną – wskazał Król. Przypomniał także, że minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak wskazywał, iż posłowie opozycji, którzy prowadzili protest na sali posiedzeń plenarnych Sejmu, złamali ustęp 3 artykułu 128 Kodeksu karnego. W ocenie posła PO, groźby takie są niedopuszczalne.

„Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”

Do słów szefa MSWiA odniósł się także Marek Wójcik, poseł Platformy Obywatelskiej wybrany z okręgu katowickiego. – Wszystkie decyzje były podejmowane wspólnie przez cały klub PO i jeżeli będą miały miejsce próby karania posłów, będziemy się solidarnie wspierać – podkreślił Wójcik. Jak dodał, po słowach Błaszczaka o możliwości karania posłów 10-letnim więzieniem, politycy PO stanęli do zdjęcia przy mównicy, by „łatwiej mu było zidentyfikować i ścigać”.

facebook

„Protest odniósł skutek”

– Ostatecznie o naszej ewentualnej odpowiedzialności przesądziłby wyrok sądu. Na żadnym etapie protestu nie przekroczyliśmy granic dozwolonych prawem. Protest miał zwrócić uwagę na to, jak traktowani są posłowie, jak łamane są procedury. Uważamy, że nasz protest odniósł skutek – obywatele dowiedzieli się, jak rządy Prawa i Sprawiedliwości wyglądają w praktyce – wskazał poseł, po czym przypomniał, że marszałek Marek Kuchciński zdecydował, iż do końca bieżącego roku wokół Sejmu powstanie ogrodzenie. – Przez 27 lat żadna władza się zdecydowała się na taki ruch. To pokazuje, jak PiS boi się obywateli, jak oderwał się od społeczeństwa – podkreślił.

Kryzys parlamentarny

Za początek kryzysu parlamentarnego przyjmuje się datę 16 grudnia, kiedy część opozycji rozpoczęła protest w sali plenarnej. Politycy domagali się wówczas wolności mediów w parlamencie. W trakcie trwania debaty wykluczony został z obrad poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba. W związku z blokowaniem mównicy i fotela marszałka, zdecydował się on przenieść głosowanie m.in. nad budżetem do sali kolumnowej. Tam przegłosowano budżet i inne zaplanowane na ten dzień do rozpatrzenia ustawy. Opozycja zarzucała przez cały czas trwania protestu, że w sali kolumnowej nie było wymaganego do przegłosowania ustaw kworum. Posłowie alarmowali także, że mieli problem z dostaniem się do sali, a co za tym idzie, nie mieli możliwości wzięcia udziału w głosowaniach. Domagając się ponownych głosowań, przywrócenia posła Szczerby oraz kontynuowania 33. posiedzenia Sejmu, posłowie prowadzili protest od 16 grudnia 2016 roku aż do 12 stycznia 2017 roku. Na sali plenarnej posłowie opozycji spędzili święta i Nowy Rok. Kiedy marszałek Senatu Stanisław Karczewski zaproponował rozmowy w celu zakończenia kryzysu, pojawili się na nich Jarosław Kaczyński i wszyscy liderzy opozycji, oprócz Grzegorza Schetyny. Lider PO tłumaczył, że spotkanie powinien prowadzić marszałek Sejmu Marek Kuchciński lub prezydent Andrzej Duda. Sytuacja ta miała także wpływ na konflikt między Nowoczesną a Platformą Obywatelską. Ostatecznie budżet został przyjęty przez Senat 11 stycznia, w związku z czym 12 stycznia opozycja zakończyła protest. Ustawa budżetowa skierowana została od razu do prezydenta Andrzeja Dudy, który podpisał ją 13 stycznia.

Źródło: WPROST.pl