Burzę wywołał komentarz radnej PiS Anny Kołakowskiej z końca maja ubiegłego roku, która na Facebooku pod zdjęciem Agnieszki Pomaskiej z PO napisała „Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso”. O posłance Platformy zrobiło się głośno z powodu jej wystąpienia w Sejmie. W demonstracyjnym geście podarła jedną z uchwał proponowanych przez Prawo i Sprawiedliwość. – Jeśli pani radna nie wie co oznacza golenie głowy kobietom, to bardzo źle o niej świadczy. Jeśli wie, co to oznacza, to jeszcze gorzej o niej świadczy – mówiła Urszula Augustyn z PO. – Jeżeli nawołuje się do przemocy, mówi o tym, że należy komuś golić głowę, nawiązuje się do tego co działo się podczas II Wojny Światowej i daje temu przyzwolenie, to te podziały się robią coraz większe. Daje się przyzwolenie na mówienie wszystkiego, na obrażanie ludzi i nikt tego nie krytykuje – wtórowała koleżance wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Czytaj też:
Radna PiS nawoływała do "ogolenia na łyso" posłanki PO. Zawiadomiono prokuraturę
W poniedziałek przed gdańskim Sądem Okręgowym miał ruszyć proces cywilny, w którym posłanka PO domaga się od radnej przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na rzecz projektu HEJTSTOP Fundacji Projekt: Polska. Przed salą rozpraw pojawiły się tłumy, które wspierały gdańską radną PiS. Jak podaje portal tvn24.pl, słychać było okrzyki „na łyso, na łyso”. Sędzia zdecydowała się odroczyć rozprawę do lutego.
Czytaj też:
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie kontrowersyjnego wpisu radnej PiS