– Oni lubią szybko jeździć, zauważyłem. Mają taka pewność siebie, że im więcej wolno. To jest w ogóle koszmarne, bo to nie chodzi o samego Macierewicza, ale o osoby, które z nim jadą, o ryzyko, które to niesie. Dobrze wiemy, że samochód, który za szybko jedzie, niesie też ryzyko dla pozostałych użytkowników ruchu drogowego – komentował wypadek BMW z ministrem Macierewiczem lider Nowoczesnej.
Według Petru, nawet głośny medialnie karambol nie skłoni szefa MON do zmiany postępowania. Nie wpłynie także na jego pozycję. - Jest drugi po Kaczyńskim. On może wszystko, co widać było w przypadku Misiewicza, którego kilkanaście razy powinien zdymisjonować, a tego nie robi - uważa lider Nowoczesnej. – Ma specjalne traktowanie Kaczyńskiego i tak naprawdę jest znacznie ważniejszy niż pani premier – oceniał. – A to, że może się przemieszczać po Polsce z prędkością, jaką sobie wybierze, też świadczy o tym, że jest ponad prawem. I to jest taka buta władzy, arogancja. I śmieją się z nas. Oni się w ten sposób z nas śmieją, z nas Polaków – mówił.
Szybki powrót Macierewicza
Szef MON Antoni Macierewicz w Toruniu uczestniczył wraz z wicepremierem Piotrem Glińskim w sympozjum pt. „Oblicza dumy Polaków”, które zorganizowała Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, założona przez o. Tadeusza Rydzyka.
Jak donoszą media, Macierewicz miał spieszyć się do Warszawy, by zdążyć na galę tygodnika „wSieci”, podczas której Jarosław Kaczyński odbierał nagrodę „Człowieka Wolności”. Dziennikarz RMF FM Tomasz Skory opublikował na Twitterze wymowne podsumowanie tego, jak szybko musiał poruszać się samochód z ministrem, by na ową galę zdążyć.
Skory napisał, że jeżeli do wypadku doszło o godz. 17.40, a minister obrony narodowej w Warszawie pojawił się o godz. 19.25, to trasę, która mogła liczyć od 200 do 260 km (w zależności od wybranej drogi) pokonał w raptem... godzinę i 45 minut.
Karambol na DK10
Do wypadku doszło 25 stycznia o godz. 17.40 za zjazdem na autostradę A1, na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym koło Torunia. Zderzyło się tam osiem aut, a jednym z samochodów, który uczestniczył w kolizji, jechał szef MON Antoni Macierewicz. W wypadku ucierpiały trzy osoby, ich życie nie jest zagrożone. We wszystkich 8 autach podróżowało 15 osób. Ministrowi nic się nie stało – po jakimś czasie od karambolu szef MON przesiadł się do innego pojazdu Żandarmerii Wojskowej i odjechał z miejsca wypadku w kierunku Warszawy. Na razie nie podaje się wstępnych przyczyn wypadku. Wiadomo jedynie, że wyjaśnieniami karambolu zajmie się Żandarmeria Wojskowa, a nie policja.