Za zbadanie przebiegu wypadku odpowiada Prokuratura Rejonowa Poznań-Grunwald, dział ds. wojskowych. Kierowca lawety, która brała udział w karambolu, dostał wezwanie już w piątek, 27 stycznia. Tymczasem od poniedziałku, rozpoczęły się przesłuchania innych kierowców.
Jak informuje Radio ZET, na razie wstępne ustalenia prokuratury wskazują na to, że przyczyną karambolu mogły być niekorzystne warunki na drodze. Jednak na razie trzeba poczekać na oficjalne ustalenia śledczych, które zostaną upublicznione właśnie m.in. po przesłuchaniach świadków.
Do wypadku z udziałem auta ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza doszło 25 stycznia po godz. 17.40 za zjazdem na autostradę A1, na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym koło Torunia. Zderzyło się tam łącznie osiem aut, a w wypadku ucierpiały trzy osoby. Macierewiczowi nic się nie stało i tuż po wypadku przesiadł się do innego auta, i skierował się do Warszawy.
Macierewicz podczas sobotniego spotkania z dziennikarzami mówił, że przyczyny wypadku są badane, ale pewne jest, że "nie został on spowodowany przez kierowcę samochodu, którym jechał". - Co do tego nie ma cienia wątpliwości, bo ten samochód został z tyłu uderzony przez jeden z innych samochodów - mówił minister.
Szybki powrót Macierewicza
Szef MON Antoni Macierewicz w Toruniu uczestniczył wraz z wicepremierem Piotrem Glińskim w sympozjum pt. „Oblicza dumy Polaków”, które zorganizowała Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, założona przez o. Tadeusza Rydzyka.
Jak donoszą media, Macierewicz miał spieszyć się do Warszawy, by zdążyć na galę tygodnika „wSieci”, podczas której Jarosław Kaczyński odbierał nagrodę „Człowieka Wolności”. Dziennikarz RMF FM Tomasz Skory opublikował na Twitterze wymowne podsumowanie tego, jak szybko musiał poruszać się samochód z ministrem, by na ową galę zdążyć.
Skory napisał, że jeżeli do wypadku doszło o godz. 17.40, a minister obrony narodowej w Warszawie pojawił się o godz. 19.25, to trasę, która mogła liczyć od 200 do 260 km (w zależności od wybranej drogi) pokonał w raptem... godzinę i 45 minut.
Czytaj też:
Pochłopień: Dlaczego ochrona Macierewicza zaryzykowała?