– Sama dwukadencyjność wzbudza emocje i krytykę. Moim zdaniem niesłusznie. Zapisaliśmy to w programie i wielokrotnie o tym mówiliśmy – przypomniał Łapiński po czym dodał, że popiera ten postulat. Zaznaczył równocześnie, że jest sceptyczny wobec wprowadzeniu reformy od kolejnych wyborów.
– Podzielam to, co mówili wicepremier Jarosław Gowin czy prezydencki minister Andrzej Dera – powiedział i wskazał, że ustawa powinna obowiązywać od wyborów w 2026 roku – kadencje byłyby liczone od wyborów w 2018 roku. Jak wskazał, pomysł powoduje niezadowolenie wśród burmistrzów i prezydentów wybranych z ramienia PiS oraz tych, którzy startowali z własnych komitetów, ale na partię, która jest obecnie u władzy, patrzyli przychylnie.
Ze względu na fakt, iż Łapiński nie pierwszy raz zdystansował się od pomysłu partii, której jest członkiem został zapytany przez Konrada Piaseckiego kiedy wystąpi z partii. – Nie widzę takiej potrzeby. Jeśli czasem prezentuję inne poglądy, czy inne pomysły, to nie są one sprzeczne ze strategią partii – powiedział i przypomniał, że popierał wszystkie reformy wprowadzane przez PiS. - W niektórych sytuacjach uważam, że powinniśmy postępować mądrze, rozsądnie i stwarzać sytuacje, w których to przeciwnicy grają na naszych warunkach, a nie odwrotnie. W 2015 roku świetne nam to wychodziło – mówił. Przypomniał, że „opozycja jest skłócona i słaba”, a PiS nie powinien jej konsolidować „i robić z nich męczenników”.