W toku postępowania prowadzonego przez prokuratorów pionu śledczego IPN Lech Wałęsa, który przesłuchiwany był w charakterze świadka, zaprzeczył, jakoby był autorem zobowiązania do podjęcia współpracy z SB i innych okazanych mu dokumentów z teczki pracy i teczki personalnej agenta o pseudonimie „Bolek”. Zeznał, że nigdy nie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa PRL, nie podpisał żadnego pokwitowania odbioru pieniędzy od SB, nie sporządził też żadnego doniesienia.
Z opinii biegłych zaprezentowanej 31 stycznia wynika jednak, że odręczne zobowiązanie współpracy z SB zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę. Jak poinformował prok. Andrzej Pozorski, spośród kilkudziesięciu badanych dokumentów, tylko na jednym nie było oryginalnego podpisu byłego prezydenta.
Wałęsa ściągnął na siebie problemy?
W rozmowie z „Super Expressem” Krzysztof Wyszkowski z IPN stwierdził, że byłego prezydenta czekać będą konsekwencje prawne w związku ze składaniem fałszywych zeznań przed śledczymi. Jak wyjaśnił Wyszkowski, Wałęsa w postępowaniu ma status poszkodowanego, gdyż utrzymywał, że znalezione w domu Czesława Kiszczaka dokumenty zostały podrobione. – Sprawdzano, kto ewentualnie mógł się tego dopuścić na jego szkodę. Prokurator uprzedzał go o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, a on powiedział, że zdaje sobie z tego sprawę. Gdy przedstawiono mu dokumenty, powtarzał: nie, to nie moje pismo, nic nie podpisywałem – relacjonował historyk w rozmowie z „SE”. – Nie mam wątpliwości, że Wałęsa odpowie za kłamanie podczas śledztwa. Grozi za to od 6 miesięcy do 8 lat więzienia – wyjaśnił Krzysztof Wyszkowski.