Kowal nie chciał wystawiać oceny rządowi Prawa i Sprawiedliwości, a w ocenie krajowej sytuacji odmawiał opowiadania się po jakiejkolwiek ze stron sporu politycznego. – Patrzę na to w kontekście międzynarodowym. I myślę, że to, co się dzieje w Polsce jest sens rozpatrywać wyłącznie w kontekście tego, co jest na świecie – zwracał uwagę. Jego zdaniem zmiany dokonywane przez rząd są częścią trendu ogólnoświatowego.
„Ludziom wszystko można wmówić”
– Trendu, który polega na populizmie, trendu, który polega na budowaniu murów, wmawianiu ludziom na przykład, że odgradzanie jednych gospodarek od drugich to jest dobrze, wmawianiu ludziom, że może być świat bez emigrantów. Jedyne, co mnie zaskakuje w dzisiejszym czasie to, że ludziom to wszystko, również wielu moim znajomym można po prostu wmówić. Że na przykład ktoś poważny może uwierzyć, że na kontynencie europejskim może istnieć, nie wiem, około czterdziestu suwerennych państw, jakby każde było sobie, bez żadnych współzależności – mówił.
„To jest jak rozpylony pył w powietrzu. Ludzie ulegają”
Jego zdaniem Polska znajduje się obecnie na rozdrożu i może wybrać jedną z dwóch zupełnie odmiennych dróg rozwoju. – Proszę to zrozumieć, to jest coś takiego, jakby polska klasa polityczna zdaje w pewnym sensie maturę. To znaczy, jak sobie sami dobrze nie ułożymy, to ulegniemy temu trendowi, który idzie przez zachód. Proszę zwrócić uwagę, co było przed wojną. Polska nie do końca uległa temu trendowi, bo jednak sanacja oznaczała odrzucenie pewnych prądów faszystowskich, chociaż nie udało się zachować regularnej demokracji. Na czym polega dzisiaj szansa? Na tym żeby władza i opozycja były na tyle dojrzałe po tych 25 latach żeby sobie dały radę w tym trendzie, który będzie nas, to jest jak rozpylony pył w powietrzu, no ludzie po prostu temu ulegają – stwierdzał.
Szanować prawa opozycji?
– Tego, co nazywamy liberalną demokracją już nie ma. No i czas żeby to ktoś sobie powiedział. Tak, jak Donald Tusk w gruncie rzeczy w swoim liście napisał, że Unii Europejskiej może jutro nie być, to ja mogę powiedzieć: liberalnej demokracji w takim rozumieniu, jak pan przywykł i w jakiej pan wyrósł, bo całe pana dorosłe życie było w tym - już nie ma. Będzie inny typ demokracji, będzie decydowała większość – przewidywał Kował. – Wielka Brytania zawsze była trochę osobna, ponieważ właśnie ze względu na skalę kultury politycznej było tak, że ten kto zwyciężał zdawał sobie sprawę, że ze względu na dobro państwa musi do pewnego stopnia szanować prawa opozycji. I jeżeli my to w Polsce mamy to wszystko będzie dobrze – mówił.