Tuż przed świętami Bożego Narodzenia prezydent Sopotu Jacek Karnowski wysłał pismo do premier Beaty Szydło z prośbą o wydanie zgody na przyjęcie 10 dzieci z Aleppo, których rodzice zginęli w wyniki toczącej się w Syrii od kilku lat wojny domowej. W uzasadnieniu odmownej decyzji MSWiA stwierdziło, iż w obecnej sytuacji przyjęcie syryjskich sierot nie jest możliwe z uwagi na obecną sytuację w Aleppo. „Nie ma możliwości prowadzenia ewakuacji z tego miasta znajdującego się już pod kontrolą armii rządowej, ani też bezpośrednio z terenów dotkniętych konfliktem” – podkreślono w dokumencie, do którego dotarło Radio ZET.
W dalszej części listu skierowanego przez resort spraw wewnętrznych do władz Sopotu możemy przeczytać, że p„odjęcie ewentualnych działań w celu realizacji tej koncepcji w ramach przesiedleń z krajów trzecich wymagałoby uzgodnień z państwami w regionie Bliskiego Wschodu, na terenie których znajdują się najliczniejsze grupy uchodźców oraz działań o charakterze międzyresortowym takich jak: zapewnienie odpowiednich środków finansowych, rekrutacja osób na miejscu, tj. w ośrodkach dla uchodźców etc”. Zdaniem ministerstwa, najlepszy sposób pomocy potrzebującym to kierowanie pomocy do miejsc oraz krajów, w których już się schronili. Rząd podkreślił, iż prowadzi misję w Syrii, a następnie wymieniono m.in. działania Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. W piśmie możemy także przeczytać, iż „z uwagi na problemy z ustaleniem tożsamości dzieci, mogłyby one stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski”.
Władze Sopotu zapowiadają, że nie poddadzą się tak łatwo. Będziemy się starać o to, aby dzieci mogły trafić do Sopotu na tzw. pobyt czasowy, żeby przyjechali na leczenie oraz rehabilitację tłumaczył Jacek Karnowski w rozmowie z Radiem ZET.
Czytaj też:
Niemal 50 mln dzieci żyje na obszarach największych kryzysów humanitarnych. UNICEF apeluje o pomoc