W piątek, 3 lutego, w polskich mediach pojawiła się informacja, że polski rząd nie zgodził się na przyjęcie 10 sierot z Aleppo przez Sopot. Wnioskował o to prezydent tego miasta Jacek Karnowski, zapewniając, że Sopot zajmie się dziećmi, prosił tylko o pomoc w sprowadzeniu ich z Syrii. Portal tvp.info dotarł do dokumentów, z których wynika, że we wniosku Karnowskiego była mowa jedynie o „osiedleniu osieroconych dzieci i ich rodzin”, a nie – jak pisano – dziesięciu sierot.
Sprawę prostował też rzecznik rządu Rafał Bochenek, który mówił, że rząd wcale nie odmówił przyjęcia małych uchodźców. Wyjaśniał, podobnie jak MSWiA w piśmie, będącym odpowiedzią na postulat Karnowskiego, że w tej chwili nie ma możliwości, by sprowadzić dzieci z Aleppo, głównie ze względów bezpieczeństwa (dotyczyło to ewakuacji uchodźców z miasta lub z terenów dotkniętych konfliktem).
„Sprowadzanie sierot nie jest dobrym rozwiązaniem”
Na Twitterze o ocenę całego zamieszania była pytana Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej i działaczka społeczna. „
. One mają bliższą lub dalszą rodzinę” – odpowiedziała Ochojska. Ochojska stwierdziła też, że „ , zawsze weźmie je dalsza, czy bliższa rodzina”.Ochojska odpowiedziała też na pytanie, czy cała sprawa sprowadzenia dzieci z Syrii nie była motywowana politycznie. „Nie. Po prostu ludzie nie wiedzą, że sprowadzanie sierot nie jest dobrym rozwiązaniem” – odpowiedziała. Działaczka zaapelowała też, że choć bez zgody rządu nie da się np. sprowadzić nikogo do kraju, to „można pomagać tam, w Syrii”.
twittertwittertwitter
Po kilku godzinach Janina Ochojska uzupełniła swoją wypowiedź, ponieważ - jak stwierdziła - została ona opacznie zrozumiana.
Czytaj też:
Ochojska stwierdziła, że „sprowadzanie sierot z Aleppo nie ma sensu”. Tłumaczy, co miała na myśli