Małgorzata Kidawa-Błońska przypomniała, że „BOR zawsze działało bardzo dobrze”, a politycy ochraniani przez tę formację „mieli bardzo dobrych kierowców”. – To naprawdę zła i bardzo niebezpieczna passa. Takie sygnały są niedobre. Mam nadzieję, że pani premier nic się nie stało, ale tego jest za dużo i za często. Przykład źle przygotowanego powrotu z Londynu, kolejna kolizja pani premier, kolizja ministra Macierewicza, wypadek pana prezydenta, a to dopiero rok – wskazywała.
– Może być to nieszczęśliwy zwrot okoliczności i złe warunku, ale służby są przygotowane, żeby do takich sytuacji nie dochodziło. Te służby powinny działać. Wydaje mi się, że to poważny kryzys służb i należy zastanowić się, jakie zasady wdrożyć, żeby do takich sytuacji nie dochodziło – wskazała polityk.
Jak poinformował rzecznik oświęcimskiej policji, do wypadku doszło około godziny 18.30 na ulicy Powstańców Śląskich w Oświęcimiu. Według wstępnych ustaleń, gdy kolumna aut rządowych przewożąca premier Beatę Szydło wyprzedzała fiata seicento, 21-letni kierowca tego auta skręcił w lewo, czym zablokował drogę pojazdowi szefowej rządu. Kierowca Beaty Szydło, by zminimalizować szkody również odbił w lewo, jednak na poboczu znajdowało się drzewo, w które uderzył. W wyniku wypadku poszkodowana została premier Beata Szydło oraz dwóch funkcjonariuszy BOR, którzy znajdowali się razem z nią w samochodzie. Po badaniach w oświęcimskim szpitalu, w tym tomografii komputerowej głowy, zdecydowano o przetransportowaniu śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do jednego ze stołecznych szpitali. Rzecznik rządu Rafał Bochenek zapewnił jednak, że obrażenia szefowej rządu nie są poważne, a w stolicy przeprowadzone zostaną jedynie dodatkowe, choć rutynowe w takich sytuacjach, badania.