Sąd Okręgowy w Warszawie uznał w kwietniu ubiegłego roku, że były szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski nie naruszył dóbr osobistych szefów spółki J&S swą wypowiedzią, gdyż wypowiadał jedynie własne oceny - i oddalił ich powództwo. Pełnomocnicy spółki wnieśli wówczas apelację od wyroku.
Zbigniew Siemiątkowski zgodził się w czwartek, aby w treści zawartej ugody zostało umieszczone oświadczenie, iż "nie było jego zamiarem naruszenie dóbr osobistych spółki J&S i powodów". Jednocześnie wyraził "ubolewanie" jeśli "ktokolwiek zinterpretował niekorzystnie" jego wypowiedź z 2004 roku. Przedstawiciele spółki zgodzili się natomiast z wnioskiem Siemiątkowskiego o pokrycie kosztów procesu.
Po zawarciu ugody Siemiątkowski powiedział, że forma ugody jest dla niego satysfakcjonująca. Dodał, że wygrał w I instancji, a "biorąc pod uwagę możliwości finansowe spółki J&S, sprawa mogłaby się ciągnąć jeszcze bardzo długo".
Dyrektor generalny J&S Holding, Jarek Astramowicz, w także wyraził zadowolenie z zakończenia procesu. "Już w sądzie I instancji byliśmy otwarci na ugodę, uważamy sprawę za niebyłą" - powiedział.
Zakończony w czwartek proces nie był jedynym, w którym stroną jest Siemiątkowski. W początkach stycznia bieżącego roku przed płockim sądem okręgowym rozpoczął się proces, w którym Siemiątkowski oraz mazowiecka działaczka SLD Renata K. oskarżeni są o naruszenie tajemnicy państwowej.
Ponadto w grudniu 2005 r. Siemiątkowski został oskarżony przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie o przekroczenie uprawnień i bezprawne posiadanie tajnych notatek, które sporządził po rozmowie z Janem Kulczykiem w 2003 r. Natomiast w październiku 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Katowicach postawiła mu zarzut przekroczenia uprawnień w sprawie zatrzymania w 2002 r. ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.
pap, ss