Zdaniem Rapackiego rosnąca liczba incydentów, w które zamieszane jest Biuro Ochrony Rządu, to efekt niedbałej polityki kadrowej. – Dostrzegam większą ilość wpadek BOR. Wpadek związanych z tym, że politycy wybierając kierownictwo BOR, dobierają swoich kolegów, a nie patrzą przez pryzmat kwalifikacji, doświadczenia, pewnej charyzmy i mądrego zarządzania tą jednostką. I później takie kumplowanie się i załatwianie sobie stanowisk poprzez dobre relacje z politykiem powoduje, że nieprzestrzegane są procedury i że nie ma twardych zasad obowiązujących w formacji – wyjaśniał były wiceminister spraw wewnętrznych.
Jego zdaniem nepotyzm i kolesiostwo w tak wrażliwych służbach jak BOR, jest czymś absolutnie niedopuszczalnym. – Tego być nie powinno. Szefowie BOR powinni chronić i przestrzegać przed takimi sytuacjami, gdzie funkcjonariusze BOR wchodzą w zbyt bliskie relacje z osobami ochranianymi. Naturalne jest, że oni wchodzą, bo liczą, że poprzez te dobre relacje załatwią sobie stanowiska - i życie pokazuje, że niestety to jest prawda. Tylko to skutkuje takimi wpadkami jak stara opona, nieprzypilnowanie samochodu prezydenta, niewłaściwa reakcja w ruchu drogowym – tłumaczył Rapacki.