„Tego nie można tak zostawić. Długie lata walczyłem, płaciłem wysoką cenę, traciłem trzy razy miejsce pracy, traciłem prawo jazdy, wiele razy siedziałem w areszcie, poddany byłem wiele razy rewizji osobistej i mieszkalno-rodzinnej, na wszystko są dowody i świadkowie” – zaczął swój wpis Wałęsa. „Przełożeni w miejscach pracy mieli wiele kłopotów powodowaną moją antykomunistyczną działalnością, kiedy nie chcieli mnie zwalniać, czy karać” – podkreślał były prezydent.
Wałęsa wskazał również ludzi, którzy jego zdaniem przez lata „gromadzili, dopasowywali argumenty by kłamstwo w prawdę zamienić”. Dodał, że sprawa teczek Kiszczaka to kolejna prowokacja. „Tacy ludzie jak Kaczyński, Macierewicz, Gwiazda. Rydzyk, Cenckiewicz, Wyszkowski robią wszystko by to nie zauważyć, by to podważać, by to zniszczyć. Prawda, fakty dowody, a nawet prawomocne wyroki sądowe ich nie obowiązują” – przekonywał.
„Nie spocznę i nie zaprzestanę, aż Tych ludzi dosięgnie prawda i sprawiedliwość” – zapowiedział na koniec Wałęsa.
facebook
Spór o przeszłość Wałęsy
We wtorek 31 stycznia w siedzibie IPN zaprezentowano opinię biegłych, z której wynika, że odręczne zobowiązanie współpracy z SB zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę. Tym samym potwierdziły się wcześniejsze doniesienia historyków, m.in. Sławomira Cenckiewicza (obecnie członka Kolegium IPN), który w opublikowanej w 2008 roku książce, której współautorem jest Piotr Gontarczyk, dowodził, że Lech Wałęsa to TW „Bolek”.
Mimo obciążających go opinii specjalistów, które jednoznacznie wskazują na jego współpracę z SB w latach 70., Lech Wałęsa tydzień po upublicznieniu ustaleń biegłych, zaprzeczył, że teczki są autentyczne. – Przysięgam, że nigdy nie przysięgałem po tamtej stronie, ale jednocześnie informuję: ja miałem swoje metody walki – mówił były prezydent i poinformował dziennikarzy, że planuje powołać swoich grafologów.