Komentarze po wniosku posłów PiS w sprawie I prezes SN. „Element nacisku”, „Nie dotyczy pani Gersdorf”

Komentarze po wniosku posłów PiS w sprawie I prezes SN. „Element nacisku”, „Nie dotyczy pani Gersdorf”

Uroczystość powołania prof. Małgorzaty Gersdorf na I prezes Sądu Najwyższego
Uroczystość powołania prof. Małgorzaty Gersdorf na I prezes Sądu Najwyższego Źródło: Newspix.pl / KONRAD KOCZYWAS / FOTONEWS
Wniosek 50 posłów PiS do TK o zbadanie procedury wyboru prof. Małgorzaty Marii Gersdorf na I prezes Sądu Najwyższego wywołał lawinę komentarzy ze strony polityków. – Dzisiaj partia Jarosława Kaczyńskiego rozpoczęła atak na Sąd Najwyższy, jedną z ostatnich niezależnych instytucji w Polsce – mówiła w Sejmie w czwartek posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej. Zdaniem konstytucjonalistów, z którymi rozmawiał portal Onet.pl, wniosek nie może wpłynąć na los obecnej prezes.

Na antenie TVP Info Arkadiusz Mularczyk, który firmuje swoim nazwiskiem wniosek, wyjaśnił, że pytanie skierowane do Trybunału Konstytucyjnego związane jest ze zmianą regulaminu Sądu Najwyższego, której dokonano w 2003 roku. W jego ocenie jest on wadliwy prawnie, a więc i wybrana w oparciu o jego regulacje I Prezes także została wybrana nielegalnie. Wniosek do TK o zbadanie sprawy podpisało 50 posłów partii rządzącej.

Michał Laskowski, rzecznik Sądu Najwyższego stwierdził podczas konferencji prasowej, że wniosek posłów Prawa i Sprawiedliwości dotyczący możliwości nielegalnego wyboru prezes Sądu Najwyższego jest bezpodstawny, a prof. Gersdorf została wybrana w sposób właściwy.

Czytaj też:
Rzecznik SN: Nie jesteśmy zastraszeni, ale wniosek PiS to rodzaj wywołania nacisku i próba zdezawuowania prezes Gersdorf

W odpowiedzi na słowa Laskowskiego Mularczyk po godzinie 13 zorganizował konferencję prasową. Dowodził na niej, że podczas wyboru prof. Gersdorf Sąd Najwyższy działał w oparciu o uchwałę, która nie była publikowana ani w Dzienniku Ustaw, ani w Monitorze Polskim, ale była dokumentem wewnętrznym w SN. – Dopiero po naszej konferencji, wniosku, który złożyliśmy, uchwała została opublikowana na stronie Sądu Najwyższego – wskazał poseł. – Dzisiejsza konferencja rzecznika Sądu Najwyższego potwierdziła zasadność naszego wniosku, a inne argumenty o charakterze politycznym, że to atak, zemsta, odrzucam – stwierdził Mularczyk i zaapelował o skupienie się na aspekcie i argumentacji prawnej.

„PiS chce mieć wymiar sprawiedliwości na telefon”

Sugestia ze strony Mularczyka, że ewentualna decyzja Trybunału mogłaby spowodować uznanie nieważności wyboru na I prezes SN sędzi Małgorzaty Gersdorf, wywołała liczne komentarze ze strony polityków. – PiS już właściwie nie ukrywa tego, że stosuje formę szantażu wobec każdego, kto próbuje poddać wątpliwość, słuszność działań tego rządu. To jest naprawdę zupełnie nieprawdopodobne – oceniła eurodeputowana PO Julia Pitera. Zdaniem Kamili Gasiuk-Pihowicz główną przyczyną złożenia wniosku to, że prezes „stoi na straży niezależności wymiaru sprawiedliwości”. –  ale pani profesor nie odbiera telefonów z Nowogrodzkiej – stwierdziła.

Były prezes TK Andrzej Rzepliński cały wniosek określił mianem „niebywałego”. – Na podobnej zasadzie grupa 50 posłów opozycji mogłaby próbować podważyć wybór Andrzeja Dudy na prezydenta. , który w najbliższym czasie zajmie się kwestią legalności wyboru sędzi Julii Przyłębskiej na prezesa Trybunału Konstytucyjnego – stwierdził Rzepliński.

„Wyrok TK nie ma mocy wstecznej”

Dziennikarze portalu Onet.pl o skomentowanie wniosku poprosili konstytucjonalistów. Zdaniem prof. Marka Chmaja posunięcie Mularczyka to ruch propagandowy, którego celem jest odwrócenie uwagi mediów od sprawy prezes Przyłębskiej. Z wnioskiem o zbadanie poprawności procedury jej wyboru zwrócił się do SN Andrzej Rzepliński. – Wyrok Trybunału nie ma mocy wstecznej, jest tylko podstawą do zmiany przepisów na przyszłość. – wyjaśnił Chmaj.

Zdaniem prof. Adama Strzembosza, sprawa stanowi test dla Trybunału Konstytucyjnego, który pokaże, czy instytucja „jest poważna czy dyspozycyjna politycznie”. Zdaniem eksperta, wniosek jest oparty na „wydumanych przesłankach”. – Ustawa wyraźnie mówi o tym, że wybór kandydatów będzie dokonany na podstawie regulaminu opracowanego przez Sąd Najwyższy. Zatem Sąd Najwyższy opracowując odpowiedni regulamin i wybierając dwóch kandydatów, działał zgodnie z prawem – stwierdził prof. Strzembosz w rozmowie z portalem Onet.pl.