Sprawę Andrzeja Przyłębskiego, wówczas jeszcze jako kandydata na ambasadora, opisywał w maju w tygodniku "Do Rzeczy" Cezary Gmyz. Informował, że w bazie Archiwum Cyfrowego IPN znajdują się zapisy świadczące o tym, że Przyłębskim SB interesowała się od 1975 roku. W czasie powstawania tekstu niedostępna była teczka z IPN, którą wypożyczyła ABW. Przyłębski doniesieniom o współpracy zaprzeczał w ankiecie bezpieczeństwa i otrzymał certyfikat dostępu do informacji niejawnych.
Wątpliwości dotyczące przeszłości ambasadora RP w Berlinie powróciły po udostępnieniu Inwentarza archiwalnego IPN. W bazie znajduje się bowiem informacja o liczącej 40 stron dokumentów teczce personalnej Andrzeja Przyłębskiego, urodzonego 14 maja 1958 roku, który zarejestrowany był jako tajny współpracownik o pseudonimie „Wolfgang”.
Doniesienia o rzekomej agenturalnej przeszłości męża prezes TK Julii Przyłębskiej wywołały reakcję polityków Platformy Obywatelskiej. – Dzisiaj mamy kolejne informacje dotyczące bardzo poważnego stanowiska w polskiej służbie zagranicznej, która doświadcza czystek personalnych – stwierdził Tomasz Siemoniak, mówiąc o odwoływaniu ambasadorów. – W mediach pojawiły się dość wiarygodne informacje, że obecny ambasador w Berlinie, pan Przyłebski, ma w swej przeszłości ciemne sprawy współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL – relacjonował były minister.
– Domagamy się wyjaśnienia tej sprawy. Ambasador Polski w Berlinie powinien być poza podejrzeniem. Oczekujemy albo natychmiastowego stanowiska premier Beaty Szydło o tym, że jest to nieprawda i zbieżność imion, nazwisk, dat i miejscowości urodzenia jest przypadkowa, albo natychmiastowej dymisji pana ambasadora, by nie tworzyć sytuacji, która psuje wizerunek Polski za granicą, w ważnym kraju – stwierdził poseł PO. Jak zaznaczył, Niemcy są krajem bliskim Polsce i powinno się dbać, by reprezentowały nas osoby niebudzące wątpliwości. Tomasz Siemoniak wskazał, że dokumenty dotyczące Andrzeja Przyłębskiego znajdują się w bazie IPN. – Albo jest to pomyłka i przypadkowa zbieżność, albo sytuacja, która wymaga natychmiastowego odwołania pana Przyłębskiego z Berlina do Warszawy, by nie kompromitować Polski – podsumował Siemoniak.
Rzecznik PO Jan Grabiec wypomniał politykom PiS doszukiwanie się nawet najmniejszych cieni na biografiach przeciwników politycznych. – Zadziwiające jest to, że w przypadku ważnej osoby, ambasadora RP w Berlinie, męża prezes TK, informacja IPN-u od wielu miesięcy nie jest komentowana przez premier rządu i polityków PiS-u – stwierdził.