Jeśli proponowane regulacje weszłyby w życie, z pracą pożegnaliby się dyplomaci, którym udowodni się pracę w PRL-owskich organach bezpieczeństwa lub współpracę z takimi służbami. Rząd miał zająć się projektem nowelizacji na dzisiejszym posiedzeniu, ale wycofano go z obrad ze względu na prośbę szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, który przebywa w Brukseli. Jak podaje RMF24.pl, minister spraw zagranicznych chciałby zaprezentować projekt osobiście.
Po wejściu nowelizacji w życie szef służby zagranicznej miałby przekazać do IPN-u listę dyplomatów, którzy powinni byli złożyć oświadczenia lustracyjne. Wszystko odbywać się ma według tzw. ustawy lustracyjnej. Weryfikacji mieliby podlegać również członkowie rodzin dyplomatów, zatrudnieni w placówkach dyplomatycznych.
RMF24.pl zwraca uwagę na fakt, że nie wiadomo, w jaki sposób byłaby weryfikowana wiarygodność dokumentów.
Kontrowersje wokół ambasadora w Berlinie
Przypomnijmy, że Platforma Obywatelska domaga się odwołania ambasadora RP w Berlinie w związku z informacjami o jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.
Teczka tajnego współpracownika o pseudonimie „Wolfgang” została w piątek 3 marca udostępniona w poznańskim oddziale IPN. Sam Przyłębski w rozmowie z TVP Info stwierdził wcześniej, że nie był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa PRL. Wyjaśnił, że gdy w czasach studenckich ubiegał się o paszport w 1979 roku, by wyjechać do Wielkiej Brytanii, „miał rozmowę w konsekwencji której prawdopodobnie podjął jakieś zobowiązanie do współpracy”. – Ale to było pod przymusem, bo gdybym tego nie zrobił, paszportu bym nie dostał. Byłem też szantażowany – wskazał i dodał, że poinformował o tym kolegów i narzeczoną. Biuro Lustracyjne IPN wdrożyło procedurę weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego.