Ośmioletni Mateusz, który cierpi na raka został przetransportowany do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego śmigłowcem. Lekarze określają stan chłopca jako bardzo poważny, ponieważ jego mózg obumarł. Mimo tego, personel szpitala nie pozwolił matce dziecka zostać z nim przez całą noc.
Paulina Szubińska-Gryz z Grupy Neuroblastoma Polska, działaczka na rzecz dzieci z chorobami nowotworowymi podkreśliła, że mama chłopca zwróciła się z prośbą o pomoc do organizacji, bo była bezsilna w walce o prawo do pozostania przy swoim ciężko chorym dziecku. Ponieważ na co dzień rodzina mieszka w Puławach, matka była zmuszona do przenocowania w samochodzie zaparkowanym tuż pod szpitalem.
Oprócz działaczki Grupy Neuroblastoma Polska interwencję podjęli również dziennikarze oraz Rzecznik Praw Pacjenta, który podkreślił, że „personel nie może ograniczać praw rodzin chorych dla własnej wygody, czy według własnego uznania, tym samym nadużywając np. kryterium bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów”.
Innego zdania jest rzecznik lubelskiego szpitala Agnieszka Osińska, która zaznaczyła, że zgodnie z regulaminem rodzice mogą przebywać z dziećmi w godzinach 12-18, a w razie pogorszenia stanu zdrowia personel ma obowiązek powiadomić o tym rodzica dziecka. Rzecznik podkreśliła, że w przypadku Mateusza i tak pozwolono zostać rodzicom dwie godziny dłużej. Prosimy rodziców o zrozumienie, ale i przestrzeganie zasad obowiązujących w Oddziale.
„W sali chorych przebywają inni pacjenci (od 6 do 8 dzieci) i wykonywane są przy nich procedury medyczne, a Szpital ma obowiązek zachowania tajemnicy lekarskiej oraz poszanowanie godności i intymności pozostałych pacjentów” – napisano w komunikacie. Po tym jak sprawa została nagłośniona przez media, matce chłopca pozwolono zostać przy jego łóżku bez względu na regulaminowe godziny odwiedzin.