Polowanie z udziałem ministra środowiska odbyło się 11 lutego w miejscowości Grodno pod Toruniem. Według Wirtualnej Polski miało ono zostać zorganizowane w sześciu rundach. Zwierzęta w tym ośrodku miały być traktowane w sposób wyjątkowo niehumanitarny. Ptaki miały być trzymane w ciasnych klatkach i wypuszczone na wolność tuż przed polowaniem, co sprawiło, że były dla myśliwych łatwym celem. Tego typu polowania są zakazane przez unijny kodeks etyczny polowań, negatywną opinię wydał również Sąd Najwyższy.
Z informacji jednego z pracowników ośrodka w Grodnie wynika, że Jan Szyszko wraz z szefem Polskiego Związku Łowieckiego Lechem Blochem mieli ustrzelić ponad 400 bażantów. Po oburzeniu, jakie wywołała informacja o polowaniu ministra środowiska, Jan Szyszko wydał oświadczenie, w którym skomentował medialne doniesienia. „Polowanie to najbardziej humanitarny sposób pozyskiwania najwyższej jakości pożywienia pochodzenia zwierzęcego. Oponentów zapraszam do obejrzenia dla kontrastu przemysłowych ferm hodowli i uboju oraz do firm przewożących na masową skalę zwierzęta. Wtedy przekonają się, co kupują na co dzień zwłaszcza w większości wielkopowierzchniowych sklepów” – stwierdził Jan Szyszko. Minister środowiska wyraził ubolewanie, że „niezwykle zdrowe mięso pozyskiwane w trakcie polowań jest prawie w całości po skrajnie niskich cenach, eksportowane poza granice kraju”.
W dalszej części oświadczenia polityk Prawa i Sprawiedliwości ocenił, że jako minister środowiska musi nadzorować Polskie Związki Łowieckie zarówno w zakresie pozyskania zwierzyny, jak i jej hodowli w obwodach łowieckich. „Jego obowiązkiem jest pełna znajomość funkcjonowania polskiego łowiectwa, w tym i również w zakresie polowań. Z tego też powodu minister uczestniczy w ważnych spotkaniach przedstawicieli polskiego łowiectwa, w tym i polowaniach” – czytamy w dokumencie.