Prowadzący audycję Konrad Piasecki zwrócił się Millera niego z pytaniem: – On (Berlusconi - red.) nie hołdował tym pańskim zasadom jeśli chodzi o jedną żonę i azyl domowy; raczej „bunga-bunga”. Miller z uśmiechem na ustach odpowiedział: – Nie, kiedyś w Warszawie poszliśmy do restauracji w malutkim gronie i po pewnym czasie Berlusconi mówi do mnie: Słuchaj Leszek, a gdzie są dziewczyny? Pytam: Jakie dziewczyny? On mówi: No jak to jakie? Siedzimy tu w gronie facetów, sprowadź parę dziewczyn.
Były przewodniczący SLD dopytywany przez prowadzącego o to, czy interwencja Berlusconiego poskutkowała, odparł: – Pomyślałem sobie, że jeśli są jakieś funkcjonariuszki Biura Ochrony Rządu, to mogą się stawić. Dodał jednak, że oczywiście nie doszło do żadnych ekscesów, a w całym zabiegu chodziło o to, by „ocieplić atmosferę”.
Silvio Berlusconi był premierem Włoch przez cztery kadencje. Ogromny skandal obyczajowy wywołało ujawnienie informacji o odbywających się w rezydencji Berlusconiego imprezach z udziałem prostytutek. Na początku tego roku afera „bunga-bunga” trafiła znowu na wokandę. W innym procesie 80-letni obecnie polityk został skazany za oszustwa podatkowe i korupcję.
Czytaj też:
Wraca afera „bunga bunga”. Berlusconi znowu stanie przed sądem